Bądź co bądź, trzydziesto-kilko-letni mężczyzna, pół Litwin, pół Rusin, Jagiełło pewnie się nie mógł równać z Wilhelmem pięknym i młodziuchnym. Wiemy, iż się bardzo po prostu odziewał, sukni wytwornej nie lubił, życie wiódł obyczajem niewykwintnym, a z twarzy nigdy wdzięcznym nie był.
Ale u stop królowej składał państwo wielkie, którego nawrócenie miało być jej zasługą, a Polsce dawało silnego sprzymierzeńca.
Oprócz wielkich kraju korzyści, bardzo być może, iż panowie krakowscy mieli i to na względzie, że nowym panem rządzić potrafią, bo nieświadomy Polski bez nich nic poczynać nie zdoła.
Znano też jego szczodrobliwość i bogactwa. Wszystko przemawiało za nim. Wilhelm, wypłoszony, musiał się najprzód ukrywać, a naostatek uchodzić z Krakowa. Jagiełło przybył d. 12 lutego 1386 r. do stolicy Polski, otrzymał tam chrzest 15 lutego, a we trzy dni potem wziął ślub z królową. (Daty są pogmatwane, ale to rzecz podrzędna.)
Nim obszerniej powiemy o samym Władysławie Jagielle, skreślimy w kilku rysach pobieżnych życie Jadwigi, ofiary polity cznej na tronie Całe to życie odpowiada wyrzeczeniu się siebie, z jakiem rękę oddała Jagielle.
Żywot to drugi świętej Jadwigi, z tą różnicą, że z jej pobożnością łączy się spełnienie obowiązków życia codziennych, których pierwsza znać nie chciała. A obowiązki nie były lekkie. Powolny Jagiełło, rozmiłowany, z natury podejrzliwy, dawał posłuch oszczercom, tak, że biedna królowa oczyszczać się musiała z zarzutów jakichś potajemnych stosunków z Wilhelmem, które niecny Gniewosz z Dalewic musiał za wyrokiem sądowym odszczekiwać z pod ławy.
Spadają na nią wszelkie ciężary panowania. Raz nawet widzimy dowodzącą wojskom na Rusi w 1387 r.
Rzecz jest wątpliwa, czy krolowa, przybywając do kraju, cokolwiek umiała po polsku; ale to pewna, że język ten wkrótce przyswoiła sobie, że wiele ksiąg pobożnych tłómaczyć kazała, i że za jej czasów z kazalnic na Wawelu po raz pierwszy dało się słyszeć publicznie polskie słowo boże.
Ręką jej szyte ozdoby do kościołów, liczne dla nich ofiary, dowodzą pobożności wielkiej. Hojną też była dla ubogich, a historya zapisała pamiętne jej wyrazy, gdy wieśniacy skarżyli się o zabrane im podwody w podróży królewskiej, a król pocieszał, że się im to wynagrodzi:
— Krzywdy się wynagrodzi, ale któż łzy im powróci?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.
— 172 —