ków, wdów, wszelkiego rodzaju nieszczęśliwych, szczodrym był i dobroczynnym. Posty, wigilie i inne nabożeństwa tak żarliwie wypełniał, że więcej zwycięztw modlitwami swemi u Boga wyprosił, niźli orężem wywalczył. Szczery i prostoduszny, nie miał w sobie żadnej obłudy.
„W zabawach myśliwskich — powtarza po raz trzeci Długosz — ani miary zachować, ani czasu oszczędzać nie umiał. Ztąd i dworzanom, którzy mu na łowach w czasie zimna i upałów po lasach i kniejach, przez dzień cały, a niekiedy i w nocy dotrzymywali kroku, hojnie sypał nagrody, aby zachęcić do cierpliwego znoszenia trudów. A tak dochody publiczne pochłaniali niewcześnie i niegodziwie dworacy, którzy nie w usługach kraju, ale w gonitwach za zwierzyną wysiłki łożyli.
„W wojnach niemal wszystkich używał szczęścia i pomyślności. Dla obcych i przychodniów tak był ludzkim i uprzejmym, że podziwem była ta cnota w człowieku zrodzonym pośród dzikości i pogaństwa.
„Uraz doznanych i nieprzyjaźni nigdy nie pamiętał. Niepoczesności dawnego stanu swego nietylko nie ukrywał, ale rad o niej wspominał. Ozdób powierzchownych i szat wytwornych nie lubił; chodził zwykle w baranim kożuchu suknem pokrytym; rzadko brał na siebie strój wykwintniejszy, płaszcza z szarego aksamitu, bez żadnych ozdób i złotogłowu, i to tylko na większe uroczystości. W inne dni nosił odzież prostą, barwy płowej Nienawidził soboli, kun, lisów i innych miękkich a kosztownych futer; przez całe życie używał tylko zwyczajnych baranków, nawet w najostrzejszej zimowej porze; dla tego dziwili się ludzie największej prostocie połączonej w nim z dumą i wyniosłością. Prosty bowiem w ubiorze, w innych rzeczach nie chciał mieć nic wspólnego z drugimi; przeto nie lubił, gdy kto tknął się jego szaty, łóżka, siedzenia, konia, chustki, kielicha i innych podobnych rzeczy, których sam używał.
„W biesiadach był rozkosznik(?) nietylko hojny, ale zbytkujący, tak, iż dni świąteczne i uroczyste, albo kiedy znaczniejszych podejmował gości, po sto potraw na stole, zwyczajnie po trzydzieści, czterdzieści i pięćdziesiąt zastawiał. Dla wszystkich bowiem bywał wylany.
„Człek był prostego a łagodnego sposobu myślenia, choć późno przyznawał się niekiedy do swoich błędów. Do karania nieskory, do nagradzania prędki, królem był rzadkiej przystępności, nielubiącym żadnych powierzchownych ozdób i wytworu. Od objęcia rządów aż do końca życia okazywał się zawsze łaskawym i wspaniałym. Ze zbytniej szczodroty więcej rozdawał niż skarb królewski dozwalał; nie zważał na możność, lecz swojemu dogadzał upodobaniu. Zazwyczaj dawał połowę tego, o co
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/193
Ta strona została uwierzytelniona.
— 187 —