pieniądze przy nim zobaczył, zamordował go. Z obozu króla duchowni tylko i niektórzy ocaleli pisarze.
Tak zginął śmiercią bohaterską młody, największych nadziei mąż, okryty już chwałą, przez ludzi lekkomyślnych a zarozumiałych ofiarą ich niewczesnej gorliwości uczyniony.
Z niewielu tych rysów, które z krótkiego życia jego pozostały, wnosić można, iż dojrzewając, byłby urósł na męża znakomitego. Pobożny, szlachetny, niepragnący władzy, szczodry, łagodny, przebaczający, Władysław spotwarzany przez przyjaciół Pogrobowca, okrzyczany przywłaszczycielem, w istocie był ideałem młodego rycerza chrześciańskiego.
Padł ofiarą zbytniej dobroci. Nie miał siły oprzeć się tym, którzy do niego w imię wielkich interesów wiary i ludzkości przemawiali.
Posłuszny najprzód matce, która nad nim wielką posiadała władzę, Oleśnickiemu, później Hunyademu, Cesariniemu, głosowi tłumów — dał się poprowadzić pod chorągiew Krzyża na śmierć... Grzegorz z Sanoka widywał go płaczącego, gdy przysięgę łamać musiał.
Najszczęśliwszą dla niego chwilą było, gdy z wdową po Albercie mógł się pojednać. Śmierć jej wkrótce mu i tę pociechę odebrała. Przed koronacyą w Budzie, napotykając przykre trudności, błagał, aby mu dozwolono zrzec się korony. Gdy przeciwników jego magnaci węgierscy śmiercią koniecznie karać chcieli, stanowczo wyrzekł, że korony krwią zmazanej na skroń nie włoży. Wszystkich nieprzyjaciół swoich pochwytanych, pobranych w jeństwo, puścił na wolność.
Pięknem, przeczystem światłem jaśnieje ta postać młodocianego rycerza. Długosz, nieżyczliwy Jagiellonom, głucho coś przebąkiwa, że na dworze Władysława młodzież sobie zbyt wiele pozwalała, że rozpasanie było ogromne. Zdaje się, że tym sposobem chciał klęskę warneńską usprawiedliwić jako karę bożą za ów szał młodzieńczy, o który jednak samego króla nie obwinia.
W dziejach owego czasu sens moralny jest myślą przewodnią, a gdzie go wątek nie dostarcza, pisarz moralista tworzy to, czemby mógł klęski tłómaczyć. Tak samo, jak nierównie bystrzej widzący Grzegorz z Sanoka złamanej przysiędze przypisywał nieszczęście, Długosz je uważa za ukaranie swawoli.
Z powierzchowności, jak z wielu innych przymiotów, Władysław miał być podobny do ojca. Ci, którzy go koniecznie czernić chcieli, jak Eneasz Silvius, mówią o nim, że z twarzy był brzydkim, gdy nasi kronikarze przeciwnie twierdzą: „Urody był średniej, czarnych włosów i oczu,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/207
Ta strona została uwierzytelniona.
— 201 —