Czechy, Łużyce, Miśnię; ciągnie na wschód, dla podbojów i związków z Rusią. Widoczne w nim jest nienasycone pragnienie zdobywania krajów rozległych — rozpościeranie swych granic.
Jako wojownik, Bolesław odznacza się równie męztwem jak przebiegłością. Umie on zużytkować pustynie i lasy swojej ziemi: — wprowadzając w ich głębie nieprzyjaciela, nie stawiąc mu czoła, wycieńcza go pochodem głodowym, aby napaść na znękanego i uchodzącego.
Tej strategii pierwotnej i kilku grodom murowanym, służącym mu jako gniazda, w których się zbiera i z nich wypada rycerstwo jego — winien jest Bolesław pokonanie Niemców, zmuszenie ich do przyznania mu niezawisłości.
Wojsko to nadworne, całe na żołdzie panującego — które podróżujący Arab widział już u Mieszka, — rozrasta się w coraz liczniejszych grodach, obozach. Zasługi ich rosną za czasów Bolesława do nadzwyczajnych rozmiarów.
Gniezno samo mieści w sobie półtora tysiąca pancernych, a pięć tysięcy tarczami okrytej piechoty. Po niem idą Poznań, Włocławek, Gdecz i inne grody. Kronikarze wspominają nam o owych za bajeczne poczytywanych „słupach“ na granicach państwa Bolesławowego. Słupami, stołbami, zwano naówczas wieże po grodach kamienne (dominium — donjo), których po dziś dzień z nazwiskiem tem kilka pozostało. Graniczne słupy nad Łabą i Salą, nie czem innem byćby mogły, tylko wieżycami zamków, które broniły rubieży.
Obok rycerstwa, którego król był wodzem, a może wyżej nad nie, stoi zaszczycone książęcą dostojnością (ksiądz-kniaź) duchowieństwo liczne.
Dla tego, aby mu Niemcy pieluch chrześciaństwa na oczy wyrzucać nie śmieli, Bolesław jawnym czyni swój charakter pana chrześciańskiego, otacza się kapłanami. Zakłada stolice biskupie, niepodlegające zwierzchnictwu obcemu; chce mieć swój kościół własny.
Cywilizacyjne posłannictwo zakonów rozpoczyna się na ziemi polskiej.
Wojna, która pustoszy, zasiedla razem. Jeńcy wojenni, tysiącami pędzeni, osiadają na ziemiach pustych, zaludniają je, stają się nasieniem przyszłego narodu. Podboje Bolesława na Rusi, w Czechach i Łużycach, zwycięztwa nad Niemcami, czujność jego, okrywają go chwałą, czynią postrachem nieprzyjaciół — ich nienawiści celem.
Nic dorównać nie może zajadłości, gniewom, z jakiemi współcześni kronikarze niemieccy mówią o Bolesławie, którego piętnują chytrym, drapież-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —