broduszność. Umysłem, powagą, majestatem Zygmunt jeden dorasta ojca i przypomina go potomnym.
Ze wszystkich może najmniej korzystnie wygląda ten, na którego po ojcu przypadło ciężkie brzemię panowania.
Mężny rycerz, Jan Olbracht ma wszystkie przymioty i wady żołnierskie: lekkomyślną niemal pogardę niebezpieczeństwa, zamiłowanie w życiu swobodnem, w biesiadach wesołych, w rozrywkach płochych, w towarzystwie niewiast i poufałych towarzyszów. Żołnierz więcej niż wódz, chociaż matka chwali go z zachowywanej powagi, niebardzo się szanuje. Duma czyni mu nieznośną butę możnych, którą radby ukrócić. Czy Kallimach potrafił uczynić go wielce przebiegłym, rzecz wątpliwa; mówią jednak, iż się wyrażał: „Gdyby koszula wiedziała o myślach moich, w ogieńbym ją rzucił.“
Jan Olbracht powtarza tu tylko znane wyrażenie Cecyliusza Metellusa, zwanego Macedonicus, który to samo mówił o swej tunice.
Król był człowiekiem wysoce wykształconym; ulubieniec Kallimacha, umiał kilka języków, wczytywał się chętnie w dzieła historyczne, rozprawiał o dziejach. Znać na nim wpływ niezbyt surowych obyczajów humanisty, co mu dozwalało popuszczać sobie cugli. Panowanie jego zresztą tak było krótkie, że nie mógł i nie miał czasu przypisywanej mu reformy dla skrzepienia władzy monarchicznej doprowadzić do skutku. Szło o powściągnięcie duchowieństwa, o ukrócenie przewagi możnych.
Wybór Olbrachta nie był jednomyślnym; co najgorsza, była to już „elekcya,“ nie zaś prawo dziedzictwa. Dzieliły się zdania pomiędzy Aleksandra, Zygmunta i Olbrachta. Występowali nawet znowu niektórzy z Piastem, Januszem księciem mazowieckim. Starania królowej matki i brata Fryderyka zaledwie zdołały przechylić większość na stronę Olbrachta.
Ceniono go jako mężnego wodza, wsławionego w wyprawie przeciwko Tatarom, choć ostatnie jego pokuszenia wojenne nie miały powodzenia.
Olbracht, wstępując na tron, był już mężem dojrzałym, miał lat trzydzieści i dwa. Żonatym do owej pory nie był.
Zbywało mu może na wytrwałości, ale nie na porywczej energii, której dał dowody. Niemal najpierwszą jego czynnością była zawarta z bratem, królem czeskim, umowa o wzajemną pomoc przeciwko poddanym, gdyby się opierali i burzyli. Ma to znaczenie niemałe i pachnie też radą Kallimachową, a na wstępie wygląda jako groźba, która serc pozyskać nie mogła.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/232
Ta strona została uwierzytelniona.
— 226 —