Śmierć nareszcie zabrała znękanego długiem życiem Zygmunta Starego d. 1-go kwietnia 1548 roku. Współcześni powiadają, że w ostatniej chorobie królowa Bona aż do zgonu pilnowała męża z miłością przywiązanej żony a gorliwością sługi, nie okazując odrazy, a wysługując się umierającemu (Herburt).
Pomimo tych ciemnych lat ostatnich, w ciągu których więcej już Bona niż on rządził Polską, Zygmunt u współczesnych zasłużył na poszanowanie i miłość wielką. Umieli go oceniać szczególniej dla umiarkowania, jakie w ciągu życia zachowywał we wszystkiem, dla powagi, rozumu i umysłu statecznie pogodnego. Zdrowy sąd w każdem jego słowie i czynności się objawiał.
Nie był to mąż stworzony do świetnych i gwałtownych czynów, któremiby pragnął na oklaski i chwałę zarobić. Nie ubiegał się ani o uznanie, ani o gorące i namiętne tryumfy. Szedł drogą swoją wytrwale, powoli, bacznie, unikając wrzawy i niepotrzebnej walki. Znał ludzi i umiał z zimną krwią poczynać sobie z nimi.
Wglądając w szczegóły wewnętrznych spraw państwa, na każdym kroku spotykamy ślady jego czujności i zabiegliwości, a bardzo często czynność jego jest tak mało widoczną, tak cichą, że tylko wtajemniczeni o niej wiedzą.
Szczególniej w pierwszych latach panowania, gdy jeszcze miał siłę całą, panem był swojej woli, wglądał w każdą rzecz, nic z oka nie spuszczał. A miał, jakeśmy powiedzieli, szczęście do ludzi, to jest umiał ich wybierać. Oni tez świadczą za nim.
Wszystko, co stało bliżej przy królu: Maciejowscy, Tomiccy, Górscy, Tarnowscy i tylu innych znakomitych mężów owego wieku, byli to ludzie prawi, czyści, cnotliwi, ojczyznę miłujący. Dwór otaczający Bonę: Kmitowie, Gamraty, kupieni jej rzecznicy i posługacze, brudno przy tamtych wyglądają.
Historya tego panowania dotąd napisaną nie była i nierychło może mieć ją będziemy, tak z pierwszych źródeł obrobioną, jak na to zasługuje; trudno więc należycie ocenić Zygmunta dzieła rozległe, spuściznę wziętą po bracie i to, co sam zostawił synowi.
Zdziałał on wiele; niemniej jednak, nieszczęściem dla przyszłości, uszczupliło się i za tego panowania władzy monarszej, a los chciał, aby ten, który ją miał dzierżyć, nie był stworzonym do energicznego odzyskania postradanej.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/259
Ta strona została uwierzytelniona.
— 253 —