lecz nie widział tak bystro jak syn, co najlepiej dowodzi zupełne oddanie się domowi habsburskiemu od r. 1515, tak później drogo opłacone.
Zygmunt August wychowany był miękko, rozpieszczony, ale też umysł jego, zawczasu podbudzony, uczyniony wrażliwym, chciwym wiedzy, rozwinął się daleko dzielniej a wielostronniej niż ojcowski.
Z owej natury jagiellońskiej, silnej, barczystej, kościstej, łowieckiej, mało mu co pozostało, dobroduszność chyba pewna i serdeczność. Barków szerokich, dłoni silnych, postawy wyniosłej Aleksandra, Olbrachta i ojca nie odziedziczył, ale za to wdzięk i wykwintność matki.
Szlachcie polskiej, która chciała zawsze mieć króla wojownika, bo sama była rycerską ze krwi i w wojnie smakowała, młody pan ani się podobać, ani wiele obiecywać nie mógł. Prorokowano zawczasu, że miękkim będzie.
Orzechowski pisze w swej kronice: „Był za pilnością matki z dziecięcia uczony i w przyzwoitej dzieciom wyćwiczony nauce. Miał zaś wyśmienitego nauczyciela Jędrzeja z Sycylii, który go w tych ćwiczył naukach, jakim ów wiek był zdolny. Lecz zbałamucono czas sposobienia dowcipu Augustowi. Matka bowiem to dziecię pieszczenie chowała i nie snadno pozwoliła kiedy, ażeby od jej boku odchodził, chociaż już był i sporszy.“
Dodaje Orzechowski, iż to ludzi dużo raziło i zniechęcało, gdy i wielkim księciem litewskim i królem polskim ukoronowany, zawsze jeszcze wśród kobiet się wieszał. Szlachta o to, czasu wojny Kokoszej pode Lwowem, u ojca się upominała, aby go męzko chował, ale nic nie zyskała.
Na ostatek dano mu za ochmistrza Piotra Opalińskiego kasztelana gnieźnieńskiego, „którego ów — pisze Orzechowski — za nauczyciela mając, w poznaniu się na Rzeczypospolitej i przypatrzeniu się w obyczajach ludzkich, wielką nadzieję po sobie i ojcu i królestwu czynił.“
Wspomina Górnicki o tem, jak nareszcie z Janem Tarnowskim hetmanem koronnym, oraz Andrzejem z Górki, kasztelanem poznańskim, słano Augusta na wyprawę do Włoch. Król i królowa przeprowadzali go do Wieliczki, potem do Bochni, gdzie się z rodzicami pożegnał. Ale wszystko to spełzło na niczem.
„W drodze tej do Włoch — pisze nasz kronikarz — pamiętając ci dwaj senatorowie, kogo im w opiekę powierzono, mieli do tego królewicza, żeby o wszystkiem w ciągnieniu wiedział, sprawy i postępki wszystkie rycerskie miał przed oczyma, a bez wiadomości jego żeby się nic nie działo. Zaczem musiał ledwie nie każdego dnia niemały czas trawić, jako na
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/268
Ta strona została uwierzytelniona.
— 262 —