i szlachcie polskiej, a nawet w Litwinach zazdrosnych o wywyższenie jednej rodziny nad inne.
Po księżniczce z cesarskiego domu, litewska kniaziówna, poddanka, wydawała się wprost niemożliwą. Doniesiono o tem do Krakowa, i Zygmunt August był powołany do tłómaczenia się.
„Przeto król stary — pisze cytowany już przedtem Górnicki — osobno na pokoju pytał o to syna, i żeby mu powiedział prawdę. Tam jako odpowiedział ojcu, nikt tego nie wie, lecz tak rozumieli ludzie, że się nie przyznał, albowiem po starcu nie znać było frasunku żadnego, który podobnoby się był pokazał gdyby się był syn przyznał, a najbardziej z tej miary, iż bez woli i rady do tego małżeństwa przystąpił.“
Zaledwie król stary życia dokonał, wnet tajemne dotąd małżeństwo ogłoszono, a Barbara jako żona królewska na zamek wzięta. Bona nie posiadała się z gniewu; nasadziła na syna swoich ludzi, którzy na sejmie do ostateczności przywiedli młodego króla, wyrzutami, błaganiem, naleganiem. Duchowieństwo gotowe było śluby rozwiązać; cały naród szlachecki brał grzech na siebie.
Zygmunt August pozostał niewzruszonym. Miał naówczas sposobność wyrzec to piękne słowo, które dzieje zapisały: „Co się stało, odstać się nie ma. A wam przystało nie o to mnie prosić, iżbym żonie wiarę złamał, lecz o to, iżbym ją każdemu człowiekowi na świecie zachował. Milszą mi wiara moja, niż wszystkie na świecie królestwa.“
Stałość ta szlachetna zwyciężyła. Bona była pokonana. Ukoronowano Barbarę. Ale żywot jej był krótki jak Elżbiety. Rozwinęła się choroba straszna, nieuleczona, która po raz drugi króla osierociła.
Były to czasy, w których wyszukane subtelne trucizny grały wielką we Włoszech rolę, a wierzono w czary, uroki i zaklęcia. Padło więc podejrzenie na Bonę, iż do zgonu drugiej synowej tak samo się przyczyniła, jak ją o zgładzenie pierwszej pomawiano. Z listów Zygmunta Augusta widać, że nie był dalekim od dania temu wiary.
Reszta życia jego zatruta została nie samą tylko żałobą, tak nieutuloną a bolesną, iż do zgonu z serca jej zrzucić nie mógł, ale i najstraszniejszą odrazą a wstrętem do własnej matki. Syn, który się od swej rodzicielki obawiał trucizny!! — możeż być co okropniejszego i umysł a serce straszliwszym pokrywającego kirem!
Zatrzymamy się tutaj z dalszem kreśleniem życia Zygmunta Augusta, by choć pobieżnie rzucić okiem na wypadki, które zaszły w ciągu tego panowania, odbijając się na umyśle i czynach króla.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/270
Ta strona została uwierzytelniona.
— 264 —