Zabawił tam do późna. Nazajutrz miano biegać do pierścienia. Wiedział już o chorobie brata, ale wiadomość tę ukrywał.
Z rana drugiego dnia poseł cesarski Dudycz przyniósł mu własnoręczną kartkę Maksymiliana, donoszącą o zgonie Karola IX. Austryak rad się był go z Polski, na którą czyhał, pozbyć.
O południu potwierdziła się ta wiadomość listem matki, król udawał wesołego, ale już palił się do podróży.
Następującego dopiero dnia wszedł w żałobnym płaszczu czarnym oznajmić senatorom o śmierci brata — przemówił coś o podróży, ale tak obojętnie, jakby mu ona wcale pilną nie była. Tęczyński, będący u jego boku, musiał już podejrzewać go i obawiać się czegoś, gdy nocy tej, której Henryk miał uciekać, dosiedział przy jego łóżku, aż król usnął.
Ale sen to był udany i w godzinę potem Henryk konno, po ciemku pędził ku Oświecimowi, zabłądziwszy po drodze.
Napędził go w końcu Tęczyński, zawrócić jednak nie zdołał.
Czuli Polacy srom sobie zadany przez tego króla, który panować prawie nie rozpocząwszy, uchodził od nich ukradkiem. Wprawdzie pomimo to, życzył sobie zatrzymać królestwo i nigdy się go nie wyrzekł, ale taki malowany król Polsce przystać nie mógł.
Należy tu choć wzmianka tej biednej, obudzającej współczucie i poszanowanie ostatniej z Jagiellonek, o której los z początku Polacy tak się mało troszczyli, że jej nawet ożenienia z nowo wybranym królem nie zapewnili. Położenie jej czasu bezkrólewia było przykrem bardzo. Chwilowo pozbawiona była nawet niezbędnych środków dla utrzymania dworu, tak, że jej jeden srebrny kubek pozostał, który nazywała Sierotką. Nie dozwolono ruszyć się i jechać, gdzie chciała, nic bez zgody panów senatorów poczynać. Wszystko to z umysłem mężnym i cierpliwie znosiła królewna Anna.
Za życia brata poczęła już snuć tę smutną przędzę, którą tak długo, bogobojnie, rozumnie, z chrześciańską rezygnacyą ciągnąć miała. Siostry rozproszone, które się niegdy tak czule kochały, listami tylko nawiedzać się mogły.
Trzy, czy cztery razy, w czasie swego pobytu w Polsce, król Henryk nawiedzał tę swą wrzekomą narzeczoną, będąc dla niej grzecznym, okazując się miłym. Zdaje się, że pozyskał tem jej serce, że miała nadzieję. Francuzi nawet utrzymywali, że już suknie sobie w lilie francuzkie wyszywać kazała za wczasu. Zawodne to były złudzenia — a życie biednej Anny całe na zawodach upłynąć musiało.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/288
Ta strona została uwierzytelniona.
— 282 —