Podsłuchano to — wyrzucano niewdzięczność i zdradę. Na sejmikach i sejmach, nieograniczona swoboda słowa, przeradzająca się często w grubiańskie i dotkliwe obelgi osobiste, dochodziła do ostatecznego kresu.
Czytając dziś te wszystkie przemówienia, często nadzwyczaj jędrne i wymowne, pełne siły a rozpasane — patrząc, jak one za tego panowania na nowo niesłychane przybrały rozmiary, — niepodobna się wstrzymać od uwagi, że jedną z przyczyn upadku narodu naszego było nadużycie słowa.
Może się to wydawać paradoksem, lecz jest niestety! istotną, choć bolesną prawdą. Nigdyśmy, szermując słowem, nie chcieli pamiętać na to, że szafunek niem wyczerpuje siły, że człowiek, który cały żyje w słowie, wojuje niem, staje się przez to mniej zdolnym do czynu. Ten popis z wymową, ta szermierka czczych wyrazów, podżegających namiętności, przeradzających się w sofizmata, często mogących najzdrowsze zwichnąć pojęcia, — zabierały w chwilach najgorętszych wiele czasu, zużywały ludzi, obezsilniały umysły, i miały ten najwidoczniejszy skutek, iż wskazywały, czego robić nie było potrzeba lub się nie godziło, ale nie stawiały na to miejsce nic dodatniego. Zostawała po tej wojnie słów — tabula rasa.
Zgromadzenia burzliwe, po kilkutygodniowych naradach, po świetnych mowach, rozchodziły się ochrypłe, zrąbawszy i posiekawszy wszystkie plany i programy, zostawiając na pobojowisku wszystkie postulata. Kończyło się na tem, że nie wiedzieć co poczynać było.
W nieustannej obawie o swe swobody, ziemianie stawiali coraz nowe mury między władzą a sobą, — raczej na łup nieprzyjacielowi oddać się gotowi, niż uronić coś z przywilejów...
Sam Zamojski, mówca znakomity, tak samo nadużywał słowa, jak drudzy idący za jego przykładem. Przypisują mu owo sławne zdanie: „Electores regum, detrusores tyrannorum“ — podpisane pod jednym z jego wizerunków. Prawdopodobniejsze są inne włożone mu w usta słowa:
— „Królu, króluj, ale nie panuj!“
W tem wszystkiem tkwiły już nasiona przyszłych rokoszów, których za Zygmunta III teoryę utworzono...
Zwycięztwo pod Byczyną, wzięcie w niewolę Maksymiliana, nowym blaskiem okryły znakomitego wodza, ale zbliżenia się do młodego króla nie ułatwiły.
Zygmuntowi III, który już może miał na myśli pojednanie się i zwią-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/318
Ta strona została uwierzytelniona.
— 312 —