równowagi przywieść nie mogły. Stanął pod Chocimem pokój, z drugiej strony rozejm dał wytchnąć od Inflant i Szwecyi.
Syn królewski Władysław odbywał podróż po Włoszech i dotarł aż do Rzymu.
Całe to zresztą panowanie, aż do końca, jeden ma charakter, ciągłego niepokoju, walk wewnątrz i na kresach państwa, straconych bez korzyści. Bohaterskie męztwo, rozlana krew, wielkie wysiłki, marnieją dla braku ciągu i umiejętności korzystania z położenia. Wina to może nietyle milczącego króla, ile raczej burzliwej szlachty i panów, niemogących się z nim przejednać, wyrzucających mu to nawet, co chwalić należało, zawsze nieufnych i niechętnych.
Nie ma sejmu lub zjazdu, na którymby nie wygłaszano najcięższych przeciw królowi zarzutów i obwinień. Zaledwie jeden odparto, nowe się odradzają.
Wśród tego powolnego męczeństwa starzeje Zygmunt, straciwszy bezpowrotnie koronę szwedzką, Inflanty i część Pruss, nie zdobywszy zaś nic zgoła; starzeje znękany przeczuciem gotującej się przyszłości, której prorokiem był natchniony Skarga, przepowiadający, że anarchia i prywata o zgubę przyprawią Rzeczpospolitą, mimo owych wielkich mężów, którzy za nią walczyli i krew dla niej przelewali.
Obok tego, długie panowanie Zygmunta III utwierdza, konsoliduje wszystko, co mogło niewielką już władzę monarchiczną jeszcze osłabić: teorye rokoszowe, związki wojskowe, rozpasanie słowa na sejmach, nieposzanowanie panującego, lekceważenie go i obchodzenie się z nim jak z nieprzyjacielem.
Śmierć drugiej żony Zygmunta III w roku 1631, była dla znękanego króla ciężkim ciosem. Po jej zgonie już tylko dogorywał, pobożnie zrezygnowany, zostawując licznej rodzinie więcej ciężarów i żalu po stratach, niżeli świetnych nadziei.
Historya — jak się to bardzo często przytrafia — pod wpływem współczesnych mu niechęci, niesprawiedliwą była dla Zygmunta III, osobliwie jako człowieka. Jako panujący nie miał ani szczęścia, ani zdolności nadzwyczajnych; ale w życiu prywatnem nikczemna tylko potwarz uliczna mogła mu coś zarzucić — był czystym. Z natury zamknięty w sobie, milczący, niepragnący i niedobijający się sławy, nieszukający rozgłosu, nieusprawiedliwiający się, nawet gdy go spotwarzano — musiał w końcu być niesłusznie potępiony.
Dostojeństwo i powaga były w nim wielkie; spokój ducha i panowa-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/323
Ta strona została uwierzytelniona.
— 317 —