Zdrowia był słabego, nie wiele wiemy o charakterze. Utrzymywano, że jak później Jan Kazimierz, miał zamiar się sekularyzować, nie odebrał bowiem święceń kapłańskich i był tylko dyakonem.
Z bratem Aleksandrem Karolem kochali się wielce.
Aleksander Karol, urodzony d. 4 listopada 1614 r. w Krakowie, najmłodszy syn Konstancyi, zdaniem współczesnych był młodzieńcem wielkich zdolności i nadziei. Jemu Zygmunt III przekazał był kosztowną koronę moskiewską. Śmierć też ojca odchorował. Chwalą go współcześni z umysłu żywego, głowy otwartej, przymiotów rycerskich, tudzież bystrości nad lata, którą rodzeństwo przechodził. Wyprawiony do Włoch z ochmistrzem Kretkowskim, dla rozpatrzenia się w świecie i nauki, wyjechał w r. 1633 i wprędce, bo w r. 1634, powrócił, niespokojny pono o kraj i zapowiadającą się wojnę z niewiernymi. Odwiedzając we Lwowie brata Jana Kazimierza, chorego na ospę, zaraził się nią i zmarł d. 19 listopada 1634 r. w 21 roku życia. W bardzo zajmującej relacyi pisze o nim Honoryusz Visconti w ten sposób: „Lubo najmłodszy, tak dla pięknej urody, jako też dla bystrości umysłu, więcej był niż inni lubiany i szacowany, i większe we wszystkich wzbudzał o sobie oczekiwanie. Po powrocie z Włoch, stracił wprawdzie nieco z powziętego powszechnie o sobie mniemania, sądzono bowiem, że przez kaprys i upór przerwał w połowie drogi podróż doradzoną przez króla, życzącego sobie, aby szukał w Hiszpanii losu, do którego mu prawo w ojczyźnie drogę zagradzało.“ Visconti dodaje przytem, że z podróży nie wiele korzystał, — wszakże śmierć jego powszechny żal obudziła.
Karol Ferdynand, biskup wrocławski, urodzony w Warszawie d. 7 października 1613 r., od młodych lat przeznaczony do stanu duchownego, w 12 roku życia został biskupem, gdy jeszcze znajdował się pod opieką i dozorem Przemankowskiego, dawnego nauczyciela Władysława. Później mianowano go biskupem płockim, ale do stanu duchownego mało okazywał powołania. Lubił się bawić, i poważnemi rzeczami nie rad się zajmował. Mieszkał zwykle w Ujazdowie.
On właśnie przyjmował w Gdańsku przybywającą z Francyi Maryę Ludwikę, przyjmował z wielką wspaniałością i przepychem, gdyż świetność i okazałość lubił. Po śmierci Władysława IV miał za sobą dosyć znaczne stronnictwo, które go na tron prowadzić chciało. Co do umysłowych przymiotów, rządności, energii, wytrwałości, lepiej się może nadawał na tron, niż lekkomyślny Jan Kazimierz. Uproszony jednak, zrzekł się czynnego starania o tron, warując tylko, że gdyby został wybrany nie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/328
Ta strona została uwierzytelniona.
— 322 —