Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/329

Ta strona została uwierzytelniona.
—   323   —

odrzuci korony. Przeniósł się potem do Wyszkowa nad Wisłą, gdzie prowadził życie osamotnione; twierdzono, iż oddał się zbieraniu grosza. Zmarł tamże z melancholii, mając lat 40, d. 9 maja 1655 roku.
Nie stworzony był na duchownego, ale zgadzają się na to wszyscy, iż nie był pospolitym człowiekiem i miał zdolności wielkie.
Visconti, pisząc o Karolu Ferdynandzie w r. 1637, chwali go z czystości obyczajów, i właśnie to w nim podnosi, czemu inni zaprzeczają. Być może, iż zmienił się z czasem, i w życiu miał dwie różne epoki. „Obyczaje jego — powiada ów Włoch — są surowe, sposób życia daleki od zabaw światowych; spodziewać się można, iż go do końca dochowa. Rozmowy jego prawie opisać niemożna, będąc bowiem pogrążony w głębokiej melancholii, prowadzi po większej części życie odludne, a jeżeli kiedy okaże się w nielicznem gronie osób, i wtedy słowa od niego dopytać się trudno. Zresztą z powierzchowności i sposobu obejścia się bardzo przyjemny, ma cerę ciemną, wzrost wysoki, chuderlawy, niezmiernie zawsze cierpki i surowy, w gniewie tak dalece porywczy, że mu się nieraz zdarzało uderzyć najprzywiązańszego do siebie sługę. Niewzruszony w swych postanowieniach, zaciętszy od ojca, jeżeli mu kto wypadnie z łaski, niech się do niej więcej powrócić nie spodziewa. Bardzo oszczędny w wydatkach domowych, sam utrzymuje regestra, sam rachuje pieniądze, które koniecznie wydać musi, różny w tem od braci albo rozrzutnych, albo o pieniądze niedbałych: dla tego też dom jego bardzo skromny i w niczem nie podobny do dworu. Służba nieliczna i niepokaźna, teraz zaś nie ma przy nim nikogo ze znaczniejszych osób, oprócz jego suffragana, wygnanego z dyecezyi przez wojnę na Szlązku, z którym rad rozmawia o rzeczach nietylko kościelnych, ale i potocznych. Z dobrej tuszy i twarzy pełnej zdawało się z początku, że będzie silny, ale się to okazało mylnem; kiedy dostał przed kilku miesiącami febry, odprowadzając do Krakowa ciało królewicza Aleksandra, lekarz znalazł w nim tak słabe siły żywotne, iż zawyrokował, że zaledwieby się oparł cokolwiek cięższej chorobie.“
Visconti niewiele rokował o jego umyśle i nie sądził, aby tron mógł przyjąć, gdyby mu go ofiarowano. Oszczędność tłómaczył tem, że z biskupstwa dochodów nie miał. Pisze także, iż w ogrodach się kochał, i sam robót około nich doglądał, co mu chwalono.
W dziesięć lat potem, Tiepolo (1647) kreśli wizerunek do pierwszego podobny: „Jest przykładnych obyczajów, oddany pobożności, więcej oszczędny niż szczodry, ztąd wynika, że nietylko zachował, ale powiększył skarby. Spowiednik Jezuita panuje nad jego umysłem, równie jak