olbrzymie, głowa rozmarzona, a sąd o rzeczach powierzchowny i zawodny. Najzuchwalsze pomysły zdawały mu się do urzeczywistnienia łatwemi.
Nie zbywało mu na osobistem męztwie, ale siły przedwcześnie wyczerpane na życie swawolne, uczyniły go rychło ociężałym.
Za młodu już lubił legiwać do południa w łóżku, otaczał się ulubieńcami, obdarzał najrozrzutniej tych, którzy się przed nim płaszczyli, pochlebiali i dogadzali. W ten sposób z łask jego urośli Kazanowscy, bez których później stąpić nie mógł. Byli to powiernicy serdeczni, poufali przyjaciele, a służki powolne.
Staranne wychowanie, zdolności niemałe, nadały Władysławowi niepospolite wykształcenie. Mówił biegle kilku językami, lubił sztukę, smakował nawet w poezyi, ale na nieszczęście nie polskiej. Szczególnego przywiązania do narodowości, do języka polskiego nie widać w nim wcale. Miał się pono za młodu, na przekór macosze, ubierać, po polsku, czego mu i ojciec zabraniał; potem nosił modny strój europejski swojego czasu.
Chociaż Jerzy Ossoliński utrzymuje, ze korrespondencyi niemieckiej nie czytał z łatwością i potrzebował do niej pomocy, — wiemy zkądinąd, że z językiem tym był poufale obeznany, a sławnego Opitza, poetę owego czasu, mianował swoim nadwornym. Opitz i inni współcześni Niemcy bardzo go chwalą za to, że język ich i literaturę szczególniej miłował. Nie były mu pewnie obce rzeczy polskie, ale wielkiego dla nich nigdy nie okazywał affektu. Cudzoziemski obyczaj, obce języki, obce mody, na dworze jego zacierały cechy polskie.
Być też inaczej nie mogło. Matka Niemka, ochmistrzyni także Niemka, dwór ojca kosmopolityczny, później podróże, stosunki, oba ożenienia — mimo miłostek z paniami polskiemi, — nie mogły tak usposobić Władysława, aby był królem wedle ducha narodu.
Nim rzucimy okiem na dalsze życie króla, który już czterdziestoletni na tron po ojcu wstępował, spojrzyjmy, jak go maluje z wielką trafnością i bogactwem charakterystycznych szczegółów, wyżej już przytaczany Visconti:
„Król, lubo z przyrodzenia jest żywego temperamentu, ma jednak tyle zimnej krwi, że umie bardzo dobrze ukrywać myśli, lub je do okoliczności stosować. Mógłby się liczyć do ludzi silnie zbudowanych, gdyby zbytki młodego wieku nie nadwątliły mu sił fizycznych. Ma piękną budowę ciała, tylko że teraz, przyszedłszy do dojrzalszego wieku, nabiera zbytecznej tuszy, przez co nikną owe wdzięki, które dawniej były jego ozdobą, ściągały na niego oczy i ujarzmiały serca.“
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/336
Ta strona została uwierzytelniona.
— 330 —