jego zabiegów nie bardzo jest szczęśliwy. Przypisuje mu potajemny cel jeden: odzyskanie korony szwedzkiej. Było to zapewne jednym z postulatów jego życia, ale korony szwedzkiej, równie jak korony carów moskiewskich, nie mógł się przywrócenia spodziewać.
Dwie myśli wielkie zaprzątały go daleko żywiej, niż sprawy szwedzkie.
Marzył o wielkiej zwycięzkiej wojnie przeciwko Turcyi, o zdobyciu jej prowincyj słowiańskich, o bohaterskim pogromie niewiernych, któryby imię jego wsławił i tureckie podboje dał w jego ręce; marzył zarazem o skrzepieniu władzy monarchicznej w Polsce, o przeistoczeniu niejako organizmu Rzeczypospolitej, wytworzeniu nowej podpory dla tronu w arystokracyi, prawami osobnemi wydzielonej i podniesionej z ogółu szlacheckiego. Dwie te myśli wiązały się z sobą, bo owo rycerstwo zakonu Niepokalanego Poczęcia P. Maryi, które chciał utworzyć, miało mu być pomocą w wojnie, a wojna miała posiłkować przeprowadzanie ustaw nowych, które czasu pokoju namiętny opór wywoływałyby u szlachty.
Pomocą w przyprowadzaniu tych planów do skutku był Władysławowi człowiek wielkich zdolności, wymowny, zręczny, pracowity Jerzy Ossoliński, którego król nie lubił może jako człowieka, ale jako doskonałem narzędziem chętnie się nim posługiwał.
Widzieliśmy z powyższej charakterystyki, iż król niełatwo całą swą myśl zwierzał i odkrywał. Wszystkie też jego knowania polityczne, bo tak je nazwać można, odbywały się upozorowane, osłonione tajemnicą, ukryte od światła. Na sejmikach wypierano się tych zamysłów, a król ogromne uzbrojenie, na które pieniędzmi szafował, namiętnie ciągnął dalej.
Cała jego polityka i stosunki z innemi dworami były tajemnicze, a co gorsza, chwiejne, niepewne, naprzemian to na Francyi się opierające, to przerzucające się ku domowi Habsburgów.
Pragnienia te i rozległe plany króla nie były w stosunku wymiernym do środków, jakiemi rozporządzał. Dla wojny marzonej z Turcyą kraj chyba potrzeba było przerobić, instytucye jego zmienić, zwyciężyć opór szlachty, która wojny nie życzyła, — a król nie wątpił, iż wszystkiego tego dokonać potrafi.
Mamy dowody w postępowaniu jego, iż rachował na to, że prawo będzie mógł wyminąć i władzę sobie niezależną przywłaszczyć. Próba się nie powiodła. Szlachta i opozycya czuwała; Ossoliński i król mieli
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/339
Ta strona została uwierzytelniona.
— 333 —