odwrócenia tego nieszczęścia i uwolnienia ludu mego od wszelkich niesprawiedliwych ucisków...“
Posłyszawszy te słowa, szlachcic jakiś miał się głośno odezwać:
— „Zjesz dyabła, byśmy ci tego dokonać dali!“
Obok znudzonego i osłabłego króla, Marya Ludwika z ogromną energią, ofiarnością i męztwem rzadkiem w kobiecie, starała się, nie tracąc ducha, bronić kraju, do którego się przywiązała.
Nic lepiej nie maluje jej charakteru, niżeli ta scena z oblegania Warszawy, którą naoczny świadek Desnoyers opisuje nam w swych listach z r. 1656:
„Królowa wyszła z ogrodu pałacowego, zkąd bitwę widać było, ale bardzo daleko, i pośpieszyła na wzgórze panujące nad Warszawą, u brzegu rzeki, gdzie był mały fort, dla osłaniania nas z tej strony. Prawe skrzydło nieprzyjacielskie stało na drugim brzegu, nieco niżej, a działa, z naszego fortu strzelające na Szwedów, nie dosięgały ich, bo rzeka była szeroka. Jej król. mość kazała wyprządz konie ze swej karety i dwa największe działa przewieźć niżej na cypel, który w rzekę wchodził, na małą grobelkę naprzeciw nieprzyjaciela. Natychmiast działa się odezwały, i tak im dokuczyły, że musieli się usunąć, uchodząc do lasku. Padło około czterdziestu jeźdźców hr. Waldecka, jak nam mówili wzięci z tego korpusu jeńce. Król, który widział z obozu, jak działa poskutkowały, przysłał królowej podziękować za to, a ona tymczasem, siadłszy na bębnie okrytym kożuchem tatarskim, na słońcu, obiadowała, własne mając kolana zamiast stolika, i przypatrywała się bitwie aż do jedenastej w nocy.“
Marya Ludwika zamierzyła wprowadzić na tron polski kogoś z dynastyi francuzkiej. Posądzano ją o zamach stanu, o toż samo wiekuiście się powtarzające absolutum dominium, którego szlachta jak ognia się lękała.
Przyszło po krwawych bojach z obcymi do wojny domowej, do upokorzenia króla, do uroczystego zobowiązania się z jego strony, że za życia swojego o wyznaczeniu następcy po sobie myśleć nie będzie.
Zgryziona niepowodzeniami zmarła Marya Ludwika, a Jan Kazimierz, zbrzydziwszy sobie rządzenia troski, postanowił złożyć koronę. Najusilniejsze przełożenia i prośby poruszyć go i zmienić tego postanowienia nie mogły.
Zaprawdę, rzecz dziwna, niepojęta: król, który kraju nie kochał, który nim rządzić nie umiał, zrzekał się władzy nad nim — w ostatniej
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/353
Ta strona została uwierzytelniona.
— 347 —