Z listów, z biografij znamy go rozkochanym i wiernym ubóztwianej Marysieńce; współcześni i ten sam Coyer utrzymują, że dopiero wstępując na tron wyrzekł się pobocznych miłostek, które królowa miała tolerować, ale one panującemu nie przystały. Biograf wzmiankuje wyraźnie stosunek jakiś, trwający trzy lata, serdeczny bardzo, lecz poświęcony koronie.
Pokój też domowy był nad wszystko droższy. W listach do żony, i w tej chwili i później, jest Jan III wiecznie rozkochanym Celadonem, myślami goniącym za najśliczniejszą Marysieńką, której nawet okropna ospa, przebyta później, nie odjęła wdzięku. Współcześni świadczą, że jeszcze pięćdziesięcioletnia nie zdawała się mieć więcej nad lat czterdzieści, tak starannie swą piękność od zwiędnięcia zabezpieczyć umiała.
Historya polityki Sobieskiego nie należy do nas, — ani potrzebujemy powtarzać opisów walk jego heroicznych z Turkami, oraz bohaterskiej wyprawy w obronie zagrożonego chrześciaństwa na odsiecz Wiedniowi, zapłaconej taką niewdzięcznością, a może heroiczniejszej jeszcze wojny, która poprowadziła Jana III pod Parkany. Zdobycze zamków, oczyszczenie krajów z nieprzyjaciela, odzyskanie twierdz szczęśliwe, okryły nieśmiertelną sławą imię Sobieskiego.
Tyle dokonawszy dla sprawy chrześciaństwa, dla domu austryackiego, — dla Polski nie mógł już tego zdobyć, czego najgoręcej pragnął: nie odzyskał Kamieńca.
Cała druga część żywota Sobieskiego, poczynająca się jeszcze przed wyprawą wiedeńską, w której wpływ Maryi Kazimiry coraz potężniejszym się staje, — mimo bohaterskich czynów, odsłania słabą stronę człowieka.
Wódz, bohater, zwycięzca, jest zawsze jeszcze wielką postacią, w bojach olbrzymio urosłą; ale nie włada już sobą, ulega żonie i daje się jej powodować dla świętego spokoju. Chwilami zdaje się, jakby pragnął nie widzieć, nie rozumieć co się dokoła dzieje.
Królowa namiętnie, bezwstydnie prawie wszystkiem frymarczy; sprzedaje urzędy, gromadzi skarby, stara się, pracuje, zabiega, aby wywyższyć rodzinę, zdobyć stanowisko dla dzieci. Król w jej ręku jest jedynie narzędziem; kraj przybrany za ojczyznę mało ją obchodzi; godność mężowska mniej jeszcze. Każe sobie opłacać każdy fawor i skrzynie złotem ładuje, rozmieszczając je dla bezpieczeństwa w Malborgu, w Zółkwi i Warszawie.
Z największą pobłażliwością dla kobiety, dla matki, niepodobna uniewinnić Maryi Kazimiry. Nie ma w niej jednego rysu, któryby ją
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/376
Ta strona została uwierzytelniona.
— 370 —