dla Marysieńki, nienasyconej, żądnej grosza, nawet w listach zmuszającej króla, przypominającej mu, aby urzędów bez opłat nie dawał.
W nim samym skąpstwa i żądzy zbogacenia się trudno się dopatrzyć; upodobania jego wcale są inne. Kochał się w ogrodach, drzewach, owocach, kwiatach i zajmował niemi ciągle. Rzadko bardzo, lub prawie nigdy, skąpstwo się łączy z miłością dla natury. Ogromne summy, które się w kufrach królowej gromadziły, były owocem jej zabiegów i pod jej nawet znajdowały się zawiadowstwem. Wszelkie frymarki szły przez jej ręce.
Pomimo chciwości, królowa, tem dumniejsza, że pochodzeniem swem nie mogła się wielce chlubić, lubiła przez próżność przepych i wystawę. Jan III nie bardzo się w tem kochał, ale smak miał wytworny, czego dowodzą urządzone przez niego rezydencye w Willanowie, Jaworowie, Żółkwi i innych majętnościach.
Musiał też jako król po królewsku występować w obec przybywających cudzoziemców, aby zatrzeć wspomnienie pochodzenia szlacheckiego i elekcyjnego.
Tak w ogóle wygląda w naszych oczach król Jan, łączący w sobie największą rycerską odwagę z niepojętym brakiem energii w stosunkach z żoną i rodziną. Zapamiętały w boju i w walkach z nieprzyjaciołmi, przeciwnie ze stronnictwami i z zazdrosnymi sławy był powolny, a ustępował bez oporu.
Hetmani często czynili nie to, czego król sobie życzył, ale co sami chcieli; obstawać dzielnie przy swojem nie umiał. Jedna Marysieńka mogła go do energiczniejszego wystąpienia podbudzić. Długa walka w senacie, radzie, w domu była dla niego nieznośną. I w tem widać rys czysto polskiej krwi a temperamentu, który się łacno rzuca na oślep wstępnym bojem, ale cierpliwie oblegać nie umie.
Król też to Polak w całem znaczeniu wyrazu, i gdy z po za szwargotu francuzkiego wyrwie mu się polskie słowo od serca, to tak dosadne i jędrne, jakby się nigdy po francuzku nie uczył.
Do mnogich świadectw współczesnych dołączyć należy co pisze o nim O’Connor, który malując go, powiada, iż był przystępnym dla wszystkich, uprzejmym, a szlachtę na wodzy trzymać umiał. Najpierwsi panowie w Rzeczypospolitej okazywali mu wielkie poszanowanie. Nikt z nim do jednego stołu nie zasiadał(?). Król pospolicie jadał sam, a dwór stał dokoła, podając mu kubki i kielichy, Nikt przy nim kołpakiem głowy nakryć nie śmiał. O’Connor także potwierdza, iż w lite-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/382
Ta strona została uwierzytelniona.
— 376 —