W r. 1695, z ogromnym orszakiem w siedmset koni, przybył August do Wiednia. Przyjmowano go wedle surowych prawideł etykiety austryackiej, ale bardzo życzliwie. Nim przyszło do wojny, zabawiano się tańcami i piłką; znalazła się dla zatarcia tęsknoty panna Lambert. Wreszcie wyciągniono na wojnę.
Osobiście mężny — jako wódz okazał się August nieudolnym. Kilka miesięcy upłynęło na utarczkach podjazdowych bez skutku. Wrócił na polowania i zabawy do Wiednia, a na karnawał do Drezna.
Niepokój jakiś nie dawał nigdy elektorowi długo dosiedzieć w jednem miejscu. W r. 1696 jest w Berlinie; potem widzimy go w Wiedniu i znów w Dreznie; potem na placu boju w Węgrzech, gdzie go pod Olaszem pobito, jakoby skutkiem postępków zazdrosnego Caprary, nareszcie znów przybył do Wiednia, właśnie w chwili, kiedy śmierć Jana III tron polski uczyniła wolnym.
Trudno zbadać, kto pierwszy podał Augustowi myśl starania się o koronę. Było to, jak się zdaje, sprawą Flemminga, który z pomocą Przebendowskiego obiecywał zdobyć królewską godność dla pana, a razem zawładnąć krajem, zdala wydającym się może jako tabula rasa, łatwym do opanowania, do zmiany na państwo dziedziczne.
Postanowiono na ten cel największych nie szczędzić ofiar.
Zapewnił sobie za wczasu August pomoc elektora brandeburskiego Fryderyka III, późniejszego pierwszego króla pruskiego. Przyjmowano go w Moritzburgu tak hucznie, że od gromu dział grających po ośmnaście na raz, żadne okno i piec całym nie został. Karnawał potem, z białym niedźwiedziem (zaszytym w skórę człowiekiem), był nader świetny.
Układy potajemne o koronę polską wszystkie się o to rozbijały, iż August był protestantem; ale wiara była mu zupełnie obojętną. Gotów był przyjąć, jaką chciano. Ażeby się zaś nie zdawało, że to czyni tylko dla korony, musiał za wczasu przejść na katolicyzm, i uczynił to sekretnie w Badenie pod Wiedniem, w Zielone Święta 1697 roku.
Z powodu tej zmiany, pewny dowcipny dworak, gdy o niej mówiono, zaprzeczył możliwości wypadku. Gdy zaś mu dowodzono, że fakt był dokonany w istocie, odparł:
— Jak można zmienić to, czego się nie ma??
W istocie elektor żadnej wiary nie miał, w poufałem gronie przyjaciół naśmiewał się bez różnicy ze wszystkich wyznań, a psom swoim kładł różańce na szyję. Nawrócenie więc niewiele go kosztowało, chociaż mógł przewidywać, że Saksonia do protestantyzmu przywiązana,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/395
Ta strona została uwierzytelniona.
— 389 —