kwy. Po drodze w Rawie spotkali się sprzymierzeńcy. Tam razem odbyli przegląd wojsk, obejrzeli Zamość, a następnie półtorasta koni gwardyi saskiej towarzyszyło Piotrowi do granicy.
W r. 1700 rozpoczęła się nieszczęśliwa wojna ze Szwedem, w której ostrożny elektor brandeburski odmówił udziału, dopóki nie ujrzy na czyją stronę szczęście się przechyli. Polska także pozostała neutralną i wojny Karolowi XII dla Sasa wypowiedzieć nie chciała. Wiadome są wypadki tej nierównej walki, w której geniusz młodego bohatera wystąpił tak dzielnie, z tak niespodzianą potęgą i wyższością, że całą strategię i militarne urządzenia Augusta okryły sromem. Uląkł się w końcu król, i po swojemu sądząc o ludziach, spróbował wysłać Aurorę Königsmarck dla traktowania z młodym wojownikiem, który ani widzieć się, ani mówić z nią nie chciał.
Wtargnął potem Karol XII do Polski, i mając po sobie malkontentów, posunął się w głąb kraju. Pod Kliszowem dnia 19 listopada 1702 r. pobił na głowę Augusta. Kosztowna artyllerya saska i kassy wojskowe wpadły w ręce nieprzyjaciela. Król sam zaledwie się ocaliwszy, ścigany, z niedobitkami i z damami, które obozowi jego wszędzie towarzyszyły, dostał się do Krakowa.
Najzdolniejszy z dowódców, którego teraz dopiero pozyskał sobie August, Schulenburg, wyraził się o wojsku saskiem w swych pamiętnikach tak smutnie, iż stan jego tłómaczy doznane klęski: „Armia — pisał — jest najzupełniej zdemoralizowaną. Nie ma w niej najmniejszej karności, żadnego posłuszeństwa; officerowie wszyscy są po uszy w długach, zawsze pijani, dowódców słuchać nie myślą, a u dworu znajdują postępowania swego obrońców.“
W maju 1703 r., generał Steinau doznał klęski pod Pułtuskiem. Cesarz austryacki, wplątany w wojnę z Francyą o spadek hiszpański, w pomoc Augustowi przyjść nie mógł. Cała nadzieja była na carze Piotrze. Patkul przybył od niego jako poseł do Warszawy, i z królem zawarł umowę.
Po siedmioletniej blizko niebytności w Dreznie, August zjawił się tam w r. 1704, i dla rozerwania się po trudach pośpieszył na jarmark do Lipska — bo jarmarki te lubił namiętnie i bawiły go wielce. Ale tam nie dano mu długo się orzeźwiać; musiał wkrótce biedz do Krakowa i Sandomierza, gdzie się czuł bezpieczniejszym. Pieniędzy brakło. Car Piotr przyrzeczonych subsydyów 300,000 rubli nie nadsyłał, a z Saksonii, wyciśniętej do ostatniej kropli, trudno już było co wydobyć.
Z obawy, aby nieprzyjaciele jego przeciwko niemu nie posłużyli się
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/399
Ta strona została uwierzytelniona.
— 393 —