nych pamiętników, iż odwracano się od tego bezwstydu i unikano świadomości szczegółów. Budziło to życie rozwiązłe wstręt i pogardę.
Dla króla nie miano w Polsce ani szacunku, ani miłości, co zresztą odpowiadało uczuciom, jakie obudzał w Saksonii. W tej ostatniej stawiając mu pomnik, zwrócono go w stronę Polski twarzą — jakby powiedzieć chciano: „Jedź od nas sobie!“ Wybijano szyderskie medale. Jeden z nich wyobrażał chłopa wiozącego w taczkach dziewczynę, z napisem: „Wiozę Saksonię do Polski.“
Gdy się August wyrzekł korony polskiej, która go tyle kosztowała, Sasi śpiewali:
O! du lieber Augustin,
Polen ist hin...
Oprócz innych powodów do znienawidzenia go w Saksonii, którą zubożył, obwiniano króla o propagandę katolicką, chociaż wszelka wiara była mu obojętną. Do dziś dnia Saksonia przypisuje Polsce wszystkie swe straty i zwichnięte losy, tak jak Polska panowaniu Sasów przypisuje demoralizacyę i upadek.
Zepsucie nie tknęło wprawdzie szlachty wiejskiej, nie dosięgło może dalszych prowincyj, w których dawna czystość obyczajów się przechowała, ale zgangrenowała wszystko, co dworu i stolicy się dotykało. A dla narodu właśnie demoralizacya tych, którzy stali na czele, którzy największy wpływ na losy jego wywierali — najzgubniejszą była. Okazało się to później, gdy za Stanisława Poniatowskiego zawiązki owocu tych czasów dojrzały.
Przykład króla nic nie szanującego, oddziaływał na jego otoczenie bliższe i dalsze. Niewiasta polska, ów klejnot najdroższy narodu, w wyższych warstwach straciła blask swój szlachetny i czysty.
Charakter, który się we wszystkich czynnościach Augusta II uwydatnia, w tych samych barwach malują współcześni. Był to najfałszywszy z ludzi — mówią o nim. — Zimny, a nieubłagany jak żelazo, najsłodszym bywał dla tych, których postanowił zgubę, tak, że wcieloną obłudą nazwać go można. Grzeczność wyszukana, uśmiech łagodny był pokrywką samolubstwa bezlitosnego, mściwego, niemającego nawet usprawiedliwienia w namiętności. Miewał wprawdzie August chwile, w których nawiedzała go pewna wściekłość, a wówczas bywał zapamiętały i przy swej sile olbrzymiej straszny. Wówczas potrzeba mu było