jako wice-dyrektor podatków i rozpoczął świetną później karyerę. Zakładano fundamenta na wspaniałe gmachy nowe.
W lipcu wrócił król do nowo urządzonego Willanowa, około którego rozłożył się obóz wspaniały, na wzór owego pod Mülhbergiem w Saksonii, który zdumiewał cudzoziemców. Sejm polski, jak zazwyczaj, zerwano dnia 18-go września. Król wrócił do Saksonii. Nudził się, przyjeżdżał do Königsteinu, Moritzburga, Hubertsburga. W styczniu 1733 oglądano w Lipsku sprowadzone konie. Na Trzech Króli otwarłszy karnawał w Dreźnie, d. 10-go stycznia znów ruszył August do Polski.
Jeszcze w r. 1697, król, ciężko spadłszy z konia (na widok ten naówczas księżna Lubomirska omdlała), stłukł sobie wielki palec u lewej nogi. W r. 1727, z powodu rozwiniętej gangreny musiano mu ten palec odjąć. W następnym roku margrabina Beyreuth, która widziała króla w Berlinie, pisała, że stać ani chodzić nieco dłużej nie mógł, i siadał, gdy miał więcej rozmawiać. Sejm ściągał króla znów do Warszawy. Stanął nad Wisłą d. 16-go stycznia. Podroż w zimie, znużenie, pogorszyło stan nogi. Krew się pokazała ze źle zagojonego po operacyi palca, i gangrena sprowadziła śmierć w przeciągu trzech dni. Dnia 1-go lutego 1733 r. król nie żył.
Sąd współczesnych o zmarłym równie był surowy jak sąd potomnych. Fryderyk, zwany Wielkim, mówił o nim: „Król polski jest ze wszystkich monarchów najfałszywszym; mam do niego wstręt największy. Ani czci w nim, ani wiary. Obłuda jest jedynem jego prawem; własny interes a rozdwajanie innych wyłącznym celem.“ Fryderyk przyznawał się, że był oszukany przez Augusta, i darować mu tego nie mógł.
Drugie, chłodniejsze świadectwo pominiętem też być nie może. Voltaire, pisząc historyę Karola XII, zażądał od hrabiego Schulenburg’a notaty o Auguście, a ten w r. 1740 przesłał mu następujące wyrazy:
„Nie ulega wątpliwości, iż król polski Fryderyk August był jednym z najznakomitszych monarchów, jacy kiedykolwiek panowali(!). Sąd miał o wszystkiem bardzo trafny, dar rozeznawania doskonały, nadzwyczajną zręczność i siłę. Był pracowitym i pilnym(!), jako człowiek prywatny, który się szczęścia dorabia. Miał też osobliwy, niepodobny do wiary dla tych, którzy nie mieli zręczności o tem się przekonać, — talent pokrywania swych myśli i uczuć, panowania nad sobą. Obdarzony był zdolnościami niepospolitemi do łatwego ogarnienia wszystkiego, do szybkiego ocenienia każdej rzeczy.
„Oprócz tego, wojnę w ogóle i tyczące się jej szczegóły rozumiał dobrze; nawet siedząc na koniu, rysował doskonale; znał sztukę fortyfika-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/407
Ta strona została uwierzytelniona.
— 401 —