Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/416

Ta strona została uwierzytelniona.
—   410   —

wił ożenienia się z infantką hiszpańską — zgłosił się o rękę córki króla wygnańca.
Było to szczęście nadzwyczajne, bajeczne, które biedna, pobożna, cnotliwa Polka gorzkiemi łzami później opłakać musiała.
Niepodobna było odmówić. Leszczyński stał się teściem króla Francyi. Mieszkał najpierw przy córce w Wersalu, Chambordzie lub Meudonie.
Tu go znalazła wiadomość o zgonie Augusta II. Naówczas Ludwik XV zapragnął mu tron polski przywrócić. Nie zbyt ochotnie po raz wtóry sięgał po berło Stanisław. Poddał się woli Ludwika XV i przebrany za kupca udał się do Polski.
Witano go radośnie w Warszawie, gdy się tu niespodzianie ukazał. Elekcya na dzień 12 września zwołana zdawała się zapowiadać ogólną zgodę — ale car Piotr popierał syna Augusta, a z Francyi przyrzeczone nie przychodziły posiłki. Zagrożony Leszczyński znowu musiał uchodzić, a powtórna elekcya wyniosła na tron Augusta III.
Stanisław schronił się był do Gdańska, który wojska rossyjskie i saskie obległy. Wkrótce i ztamtąd ucieczką ratować się musiał z największem niebezpieczeństwem i trudnościami dokonaną. Opisał ją w liście do córki.
Słabe stronnictwo popierało króla wygnańca. W r. 1736 musiał po raz drugi zrzec się korony.
Pozostawiono mu tytuł królewski, tudzież dożywocie na księztwach Lotaryngii i Baru, z których Ludwik XV zapewnił dwa miliony dochodu.
Na resztę więc życia osiadł Leszczyński w Lunevillu, poświęcając się cały temu krajowi, którego rząd był mu powierzony.
Od r. 1736 do 1766, więc przez całe niemal lat trzydzieści, rządził Lotaryngią i tu sobie pozyskał zaszczytne nazwisko „Dobroczynnego filozofa.“ Nie potrzebując się troszczyć ani o zabezpieczenie księztw swych na zewnątrz, bo nad tem czuwała Francya, ani o finanse, bo dochód miał zabezpieczony, — cały się mógł poświęcić ulepszeniom administracyjnym, urządzeniu sądownictwa, zakładaniu szkół, schronień dla ubogich i wszelkiego rodzaju instytucyj dobroczynnych. Całe swe życie w to włożył. Płynęło ono istotnie tak szczęśliwie i swobodnie, jakby Opatrzność chciała wynagrodzić Stanisławowi wszystko, co wycierpiał wprzódy. Mógł się zajmować czytaniem, pisaniem dzieł w polskim i francuzkim języku, a nadewszystko czuwać nad dobrobytem Lotaryngii.