Szczególną przywiązując wagę do wychowania młodzieży, gdyż utrzymywał słusznie, że zwichnięte powołania są przyczyną wiela złego, Leszczyński zajmował się założoną przez siebie akademią, szkołami i szkółkami, nauką medycyny, naostatek kształceniem ze szczególną troskliwością młodzieży z Polski napływającej. Polacy, młodzież serdecznie i gościnnie przyjmowana, żyli w Lunevillu, a dwie kompanie kadetów składały się z nich wyłącznie. Dwór Stanisława był liczny, królewski, a w potrzebie świetny i okazały, ale zarazem cichy, a powszedniego czasu skromny.
Sława dobroczynnego króla filozofa ściągała do Lunevillu nietylko Polaków, lecz i Francuzów, oraz wielu cudzoziemców; Voltaire, pani du Chatelet, rozmaitego znaczenia i wagi literaci, poeci, uczeni, artyści cisnęli się do tego pokojowego zakątka.
Duch ówczesnego społeczeństwa francuzkiego, już poczynający się emancypować z pod wszelkich praw religijnych i społecznych form przyjętych — nie mógł bardzo przypadać do smaku Leszczyńskiemu, który pobożnym był i do religii wielką przywiązywał wagę. Cierpiał jednak i tolerował poetów dowcipnisiów i narzucające się mu literatki.
Pobyt w Lunevillu miał urok wielki w istocie. Gościnność uprzejma, stół wykwintny, doskonała muzyka, rozmowa ożywiona i swobodna, przystępność królewskiego majestatu — miały siłę pociągającą, której oprzeć się było trudno. Natłok bywał taki, iż nareszcie musiano pewną rozciągnąć kontrolę nad stołami królewskiemi, które czasem napływowi gości starczyć nie mogły.
Ruch ten i mnóztwo przybywających nie przeszkadzały Leszczyńskiemu prowadzić życia pracowitego. Z anielską łagodnością i cierpliwością obchodził się z natrętami, ze dworem swym i służbą. Część dnia spędzał zwykle zamknięty w swoim pokoju z papierami i książkami. Lubił potem obchodzić okolice, rozmawiać z ludem, zwiedzać zakłady, które powołał do życia, wchodzić w szczegóły ich zarządu i zajęć. Polował rzadko, czasami grywał w szachy, niekiedy zajmował się muzyką, którą wielce lubił, naostatek i malarstwem, gdyż zostały po nim olejne portrety i pastele.
Miłośnictwo nauk i sztuki, stosunki króla z wersalskim dworem, dobroć jego dla literatów i artystów potrzebujących pomocy, poparcia i opieki, były zachętą do zbiegania się na dwór lunewilski.
W tem życiu pracy, rozmyślania, modlitwy, jedyną boleścią dla ojca było patrzeć na los córki i rozpasanie Ludwika XV. Dotknęła go
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/417
Ta strona została uwierzytelniona.
— 411 —