Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/431

Ta strona została uwierzytelniona.
—   425   —

ryk mścił się na nim głównie za wszystkich. Ale Polska wynagrodziła Brühl’owi te straty.
W r. 1747 sławny Williams tak malował ówczesne stosunki dworu saskiego:
„Krótki czas pobytu mego za granicą, na każdym innym dworze nie starczyłby, aby sąd o nim wyrobić i módz go opisywać; lecz dwór, przy którym się obecnie znajduję, tak jest łatwy do poznania, że nawet mała zdolność moja dozwala mi w miesiąc sądzić, jakbym tu mieszkał od lat dziesięciu.
„Król tak bezwarunkowo i jawnie wstręt ma do wszelkich spraw i zajęcia, a taką skłonność do próżniactwa, rozrywek najpospoliszych, oper, komedyj, maskarad, igrzysk i turniejów, balów, polowań, strzelania, że mu to nigdy nie da odegrać takiej roli w świecie, do jakiejby piękny kraj jego dawał mu prawo.
„Bardzo często, daleko częściej niż inni posłowie, miewam honor rozmawiać z królem, i muszę przyznać, że jest to człowiek bardzo grzeczny i dobrze wychowany. Natura go wcale nie skąpo wyposażyła. Nikogo na dworze nie znam, ktoby lepiej od niego mówił i trafniej sądził o sprawach bieżących; ale polityką się zabawiać nie lubi. Widać, że go to męczy. Naówczas trzeba rozmowę skierować na ostatniego jelenia, którego upolował, na ostatnią operę, którą wystawiono, lub najnowszy obraz nabyty. Natychmiast lice mu się rozjaśnia, i rozmawia z przyjemnością. Od tego przedmiotu łatwo go na inny zwrócić, tylko trzeba mu w twarz patrzeć, której wyraz jest bardzo dobitny.
„Kiedy król bawi w Dreznie, rzadko go widzieć można inaczej niż u stołu. Jada zawsze w towarzystwie, a jego błaznowie wrzawę wyprawiają i mocują się z sobą przez ciąg całego obiadu, który się kończy o drugiej. Król potem odchodzi do swych pokojów, rozbiera się całkiem, kładzie szlafrok i do końca dnia go nie zrzuca. O tym czasie nikt już do niego przystępu nie ma, oprócz Brühl’a, O. Guarini’ego i nadwornego błazna.“
Opuszczamy zbyt drastyczne plotki.
„Królowa jejmość — pisze dalej Williams — jest bardzo pobożna, ale nabożeństwo lepszą jej nie czyni. Nic zresztą nie robi, tylko popełnia grzechy powszednie i stara się o ich rozgrzeszenie. Nad wszelki wyraz jest brzydka, a nad wszelkie pojęcie złośliwa. Nie cierpi hr. Brühl’a, który jej to sowicie odpłaca, dając czuć potęgę swoją. Najdrobniejszemi szczegółami się zajmuje — naprzykład: który z błaznów popadł