Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/432

Ta strona została uwierzytelniona.
—   426   —

w niełaskę lub otrzymał przebaczenie, komu się w operze jaka rola dostała i t. p.
„Nie idzie jej o nic więcej, tylko kto gorliwiej na msze uczęszcza, gdyż ten u niej stoi w pierwszym rzędzie. Teatr dzieli się na dwa obozy: na czele jednego stoi O. Guarini (spowiednik króla), który tu włoską kolonię sprowadził; — na czele drugiej, silniejszej, Faustyna (śpiewaczka). Obie partye zwierzają mi się ze swemi skargami i użaleniami, tak, że trudno mi się ze śmiechu utrzymać. Królowa nie jest lubianą i nie zasługuje też na to, gdyż nikomu nic dobrego nie czyni, chyba tylko nawróconym, a i tym niewiele.“
Sąd Williams’a o królowej jest za surowy i niesprawiedliwy; zresztą cała charakterystyka wielce dobitna.
Nastąpiła wojna siedmioletnia, którą August zniósł z obojętnością stoicką, któraby zasługiwała na podziwienie, gdyby nie wypływała z samolubstwa.
W roku 1756, zagrożony już wygnaniem, August III, idąc za przykładem ojca, który w czasie pobytu Karola XII w Lipsku obchodził tam karnawał — zabawiał się do ostatniej chwili, dopóki go ztamtąd nie wypędzono. W lipcu było wielkie strzelanie orderowe; w sierpniu przepysznie obchodzono imieniny. Strzelano do nocy gęsi, małpy; zające poprzebierane były za Angeliny, Arlekinów, Crispinów i Scaramuzzów. W niespełna miesiąc potem Augusta już w Dreźnie nie było, a powrócił tam dopiero aż w roku 1763.
W Polsce tak samo starano się o rozrywki dla króla, choć teatr był skromniejszy. Za to polowania sprawiano przepyszne, a Radziwiłł przywoził mu pod Warszawę łosie, dziki, niedźwiedzie z puszcz litewskich. Gdy zwierza brakło, rzucano zdechlinę pod pałacem, do której się psy z miasta zbiegały, a król do nich strzelał.
Tymczasem Brühl walczył z Czartoryskimi, syna swojego robił szlachcicem polskim i w Polsce urząd mu dawał; zgarniał pieniądze i czuwał nad panem, aby nic do niego nie doszło. Polska w ręku jego czuła się tak upokorzoną, tak nizko upadłą, że się w niej obudziło poczucie potrzeby reform, podźwignięcia się z tego kału. Konarski i Czartoryski pierwsi podnieśli głosy, odzywając się dosumienia ogółu. Z Lunevillu wtórował im „głosem wolnym“ Stanisław Leszczyński.
Wojna siedmioletnia kosztowała Saksonię trzysta milionów talarów i siedmdziesiąt tysięcy ludzi. Kraj był nielitościwie zniszczony; Fryderyk przeszedł Karola XII.