Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/441

Ta strona została uwierzytelniona.
—   435   —

W tym portrecie, młodzieńczą ręką pretensyonalnie nakreślonym w roku 1756, niektóre rysy są trafne, niektóre wyznania szczere; ogół wygląda na wdzięczny pastel, uśmiechający się z pewną zalotnością niewieścią. Na tej miękkiej i mdło kolorowanej figurce życie miało później dobitniej wycisnąć piętna jej zarówno szlachetne jak ciemne. Wiele kobiecego było i pozostało do końca w tym człowieku.
Wybór na tron musiał upoić niespodzianie podniesionego tak wysoko człowieka, a razem pragnienia szlachetne rozbudzić. Atoli razem z elekcyą, która nawet część rodziny od niego odstręczyła, otoczyli go ludzie zepsuci, intryganci i intrygantki, służba na wszystko gotowa, której wpływowi słaby charakter oprzeć się nie mógł. Piękne panie, pomne świeżych tradycyj saskiego dworu, witały z zapałem ślicznego młodzieńca na tronie (wojewodzicowa mścisławska).
Razem z nadziejami świetnego panowania, natychmiast po wstąpieniu na tron dały się czuć wszystkie trudności rządzenia spuścizną monarchiczną Sasów. Król pragnął reform obyczajowych, cywilizacyi, ogłady zachodniej — dotknięto zastarzałe rany, opór się obudził. Chęci były najlepsze, środki niejasno pojęte, siły do spełnienia planów nie starczyło.
Początki jednak najpiękniejsze rokowały nadzieje; parę lat szczęśliwie przebytych zdawało się wróżyć spokojne przeprowadzenie planów Czartoryskich i króla. Sprawy dyssydentów dały pochop do pierwszych nieporozumień z dworem petersburskim. Powstała niespodzianie konfederacya radomska, zaczęły się tworzyć stronnictwa i obozy, zrodziła się wojna domowa. Powstanie barskie wzruszyło społeczeństwo do gruntu, występując rzekomo w obronie zagrożonej wiary i starodawnego obyczaju. Religii w istocie nie groziło żadne niebezpieczeństwo, lecz staremu ustrojowi i obyczajowi nowy porządek wypowiadał wojnę. Obawy były słuszne, choć się nie wypowiadały, a może nie określały jasno same siebie. Król w tych pierwszych wystąpieniach objawił się od razu czem być miał życie całe: niepewnym, słabym, chwytającym się ludzi i stronnictw, które chwilowo zdawały mu się dogodnemi. Ten pierwszy okres życia i panowania nadaje, można powiedzieć, całemu następnemu charakter i kierunek; król okazuje się nieszczęśliwym, nieporadnym, dobrym, słabym, przeznaczonym na to, aby nim losy miotały, gdy on nad własnem przeznaczeniem ani na chwilę zapanować nie może.
Porwanie przez konfederatów, które w znacznej części ogółu i za granicą było uważane czas jakiś za ułożoną i odegraną komedyę, dla