ze wstrętem i nieufnością zdradliwe te oferty odepchnąć. Wiadomo było od jak dawna czyhali oni na odrywanie ziem od Polski, na wyzyskiwanie każdej chwili jej osłabienia. Układano się o rozbiór Polski z Augustem II; elektor, a późniejszy król pruski, chciwemi oczyma pożerał Gdańsk i Elbląg. Polityka tradycyjna, żywienia się kosztem Rzeczypospolitej, tak nagle się zmienić na bezinteresowność nie mogła. Przymierze z Prusakiem było zdaniem się na łaskę i niełaskę nieprzyjacielowi. Ale są chwile zaślepienia.
Można było przewidywać, że król i jego obóz staną przeciwko tej idei i nie dopuszczą jej urzeczywistnienia. Nigdy jednak smutniej nie okazała się w Stanisławie Auguście słabość jego charakteru.
Saski poseł Essen, zgryźliwy świadek tych wypadków, przytacza mnóztwo szczegółów, dowodzących nieporadności króla, chwiejności jego przekonań. Szło mu — jak powiada — nie o kraj już, ale o własne ocalenie. Smutny, zniechęcony, naprzemiany płakał, rozpaczał, a w chwilę potem śmiał się, przypatrując z ulicy sprowadzonej czarnoksięzkiej latarni.
Raz właśnie, gdy się wojna z Turcyą rozpoczynała, on sam w rozmowie rzucił pytanie: coby miał czynić, gdyby Turcy raz jeszcze pod Wiedniem stanęli?
— Najjaśniejszy panie — przerwał książę Adam Czartoryski, — miejsce waszej królewskiej mości byłoby naówczas pode Lwowem.
Anegdotka ta krążyła po kraju.
Szwedzki poseł Engeström, przybyły właśnie do Polski, sympatyczny dla niej, tak maluje Stanisława Augusta w początku sejmu czteroletniego:
„Król polski jest niezawodnie z twarzy i głowy jednym z najpiękniejszych mężczyzn, jakich w życiu widziałem; lecz wyraz jakiegoś smutku zmniejsza wrażenie, któreby ta piękna postać wywierać mogła. Nie znać na nim wcale, by był bardzo szczęśliwym. Włosy ma już w znacznej części posiwiałe. Ramiona ma szerokie, pierś wypukłą, wzrost dość wysoki, a nogi trochę do wzrostu za krótkie. Zdrowia był bardzo mocnego; lecz zmartwienia i sposób życia, nadto podobno miłostkom oddany, już je zniszczyły. Bywał w tych czasach często chorym, tak, że się o jego życie lękano; ale los go na większe jeszcze przeznaczył niedole niż te, których doświadczył. Musiał oglądać własnemi oczyma całkowite zniszczenie Polski, podzielonej między trzech sąsiadów, niknącej z karty Europy — i pójść umierać na obcej
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/448
Ta strona została uwierzytelniona.
— 442 —