Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/449

Ta strona została uwierzytelniona.
—   443   —

ziemi, w Petersburgu, jako monarcha gracyalista. Zbywało mu zupełnie na charakterze i energii. Rozrzutnym był, nie umiejąc być wspaniałym; dawać nie lubił, ale odmawiać nie miał siły; nie był złośliwym, ale mścił się dziecinnie w drobnostkach; nie był dobrym, ale tak słabym, że często mógł za dobrego uchodzić. Nie wiem czy miał tyle osobistej odwagi co jego bracia, lecz brakło mu męztwa i ducha, a dawał się prowadzić wszystkim, którzy go otaczali i zbliżali się do niego. Król, jakim go odmalowałem, nie miał zdolności do uszczęśliwienia kraju — to pewna; ale posiadał wszystkie błyskotliwe przymioty, które mu wybornie monarchiczną reprezentacyę spełniać dawały. Piękny, miły, prześlicznie mówiący po polsku, po łacinie, po niemiecku, po włosku, po francuzku, po angielsku, niezmiernie świadomy wszystkich nowinek literackich i wszystkich nowych instytucyj obcych krajów, cudzoziemcom rozmową swą imponował, czarował ich...“
Sejm rozpoczął się z hasłem powiększenia podatków i wojska; był zawiązany pod formą konfederacyi, mógł więc wydawać uchwały prostą większością głosów. Zaraz w początku już można było dostrzedz ogromnego umysłów wrzenia, oppozyzyi silnej, rozbudzonego ducha, który z każdym dniem wzrastał.
Można było przewidywać, że król usilnie bronić będzie związku przyjaznego z Rossyą, a oprze się układom z Prussami, idąc za zdaniem własnem, prymasa, rodziny i całego kółka swojego. Lecz rachowano na to, nie przewidując, jaki wpływ wywrzeć mogą na umysł słaby ludzie zdolni i energiczni, jakimi byli: Ignacy Potocki, Kołłątaj, Piatoli i całe grono posłów, których ci dla siebie pozyskać umieli.
Król zaczął się wahać, dwoistą odegrywał rolę, — zwolna dał ucha, uległ naciskowi, — zwrócił się na stronę przymierza pruskiego, do obozu patryotów. Zaczęto wołać: „Król z narodem! Naród z królem! —“ Poruszyły się serca; żądza popularności zrodziła się w Stanisławie Auguście, który jej nigdy nie kosztował. Z jednej strony ciągnięty przez familię przerażoną, z drugiej przez patryotów, naprzemiany na jedną i drugą przechylając się stronę, znużony, strwożony, chwilami wołał, że gotów rzucić sejm, kraj, koronę i uchodzić z placu.
Lucchesini, przewrotny poseł pruski, odpowiadał mu na to zimno, że — łatwiej wyjechać niż powrócić.
Historya sejmu czteroletniego jest zarazem jedną z najpiękniejszych i najsmutniejszych kart dziejów ostatka dni Rzeczypospolitej. Rozbudził on najszlachetniejsze uczucia, najwznioślejsze myśli, największą ofiarność.