Szlachta się zrzekała odwiecznych przywilejów, podawała rękę ludowi, mieszczanom, zwracała Rzeczypospolitej trzymane starostwa, na ołtarzu kraju składano mienie i życie.
Wszystko to było cudownie pięknem, — ale wywołane przymierzem z Prusami, fałszywą na ich pomoc rachubą, wiarą w ich sumienność, zapowiadało zawód straszliwy.
Z jednej strony stała do żywego obrażona cesarzowa Katarzyna, z drugiej Prussak nie myślący o dotrzymaniu słowa, a chciwy zdobyczy. Łatwo było przewidzieć następstwa. Ale do końca sejmu, choć wojsko było tylko na papierze, a położenie stawało się coraz groźniejszem, łudzono się patryotycznym zapałem.
Ci, którzy przeżyli te chwile zapału, wyznawali, że w życiu piękniejszych nie mieli. Król napawał się popularnością, po raz pierwszy zdobytą, która z każdym dniem rosła. Mieszczanie warszawscy głosowali za wzniesieniem mu posągu z napisem: „Ten stargał pierwszy więzy człowieka.“ Upojenie ogarniało nawet najtrzeźwiejsze umysły.
Na tle tej obrony kraju, przymierza pruskiego i prawdopodobnej wojny z cesarzową, rodziły się projekta związane z niemi: — reformy rządu, uczynienie go sprężystszym. Zaczęto mówić o sukcessyi tronu. Przeważna większość kraju, w ciągu trwania czteroletniego sejmu, który obradami swemi nadzwyczajny wpływ wywarł na umysły i można powiedzieć kraj odrodził i wyszlachetnił — większość owa była za projektami patryotów, za poświęceniem części swobód dla ocalenia bytu.
Osobiści nieprzyjaciele króla, na czele ich Branicki i Szczęsny Potocki, pan niezmiernej dumy a niewidzący daleko, zdawna już do Poniatowskiego zniechęcony, dalej zaś Rzewuski i inni zowiący się republikanami czystej wody, wystąpili przeciwko temu prądowi ogólnemu, opierając się na Rosyi. Stawali oni w obronie źrenic wolności, elekcyi królów, „Liberum veto“ i całego arsenału szlacheckich średniowiecznych przywilejów. Do zapisania na swej chorągwi mieli owo cudowne słowo „Wolność,“ a po za sobą pomoc obcą.
Ogłoszenie Konstytucyi 3-go maja 1791, nagłe, niespodziewane, podniosło zapał do najwyższego stopnia, a wywołało z drugiej strony zawiązanie konfederacyi targowickiej.
Król stał jeszcze wiernie w obozie narodowym; przygotowywała się wojna, — gotów był sam osobiście wyjść nawet w pole. Tak się przynajmniej odgrażał.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/450
Ta strona została uwierzytelniona.
— 444 —