się odznaczały. Piechota też występuje już jak za czasów Chrobrego, tarczami okryta.
Sam Bolesław walczy z innymi jak prosty żołnierz, cały zakuty w żelazo, i powraca nieraz ze zbroją tak potłuczoną i pogiętą, że ciało od niej sińcami i ranami okryte. Rycerskim obyczajem, żelazna rękawica króla posłana poddającemu się miastu, służy za znak przebaczenia.
Jak Chrobrego miecz Szczerbcem, tak Bolesława ulubiony ma osobne nazwisko, zowie się Żurawkiem. W rządzie krajem mniej jest samoistny niż na wojnie; otacza go rada, przeważnie z duchownych złożona, bez której nic nie poczyna. Świeccy panowie mniej są widoczni i o czynnym ich udziale mało mamy wzmianek, gdy duchowieństwa władza równoważy albo przeważa królewską.
Na spotkanie apostoła, król-rycerz występuje boso; biskupi w sądzie pierwsze miejsca zajmują, głos ich jest stanowczy. Ulubieńcem też ich Bolesław, rycerz chrześciański.
Piękna to ze wszech miar postać, okryta blaskiem, dziecię swojego wieku i kraju, poświęcające wszystko dla zdobycia imienia Chrystusowego rycerza. Pogarda śmierci, męztwo nieustraszone, zapał w nim nieostygający nigdy. Z pieśnią pobożną na ustach, z małą garścią rzuca się na tłumy; wiara w siłę modlitwy i cud boży daje mu zwycięztwa. Niebezpieczeństwo pociąga go i nęci. Czuje się przeznaczonym do tego boju, pewnym pogromu pogan.
Wojna z cesarzem Henrykiem V., jak ją Gallus opisuje, dowodzi, że Bolesław nie tylko był żołnierzem dzielnym, ale i wodzem rozumnym. Nie stawi czoła sile przemagającéj; wpuszcza obce zastępy w głębiny kraju; czuwa zdala, nigdzie nie staczając bitwy, napada z boków, zasadza się na ogłodzonych i wycieńczonych. Nie widzą go nigdzie, a czują ciągle nad sobą. Zwycięztwo przychodzi prawie bez walki, prostą strategią pierwszych czasów, przypominającą wpuszczenie wojsk francuzkich w krainy północne.
Z tego, co wiemy o wychowaniu Bolesława i stosunkach jego z Niemcami, o jego obyczajach rycerskich, można wnosić, że dwór i przyboczna drużyna jego z żywiołów zachodnich po części się składać musiała. Byli to instruktorowie, a że i duchowieństwo wyższe przeważnie się z cudzoziemców składało, wpływ ich musiał być znaczny. Szczęściem wpływ ten nie mógł interesom kraju być szkodliwym, gdyż duchowni byli sługami jednego powszechnego kościoła, a niemieccy nawet księża w polskim kraju o sprawie narodowości swej myśleć nie mogli i interes panującego popierać musieli.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/61
Ta strona została uwierzytelniona.
— 55 —