Sympatyczna to i piękna postać, którą później rysami twarzy i powierzchownością, równie jak temperamentem miał przypominać Kazimierz Wielki.
Pierwszym głośnym czynem Kazimierza, któremu piękne imię Sprawiedliwego zawdzięcza, było zwołanie zjazdu do Łęczycy, na którym ośmiu biskupów, kilku książąt i rycerstwo zasiadło. Uchwały tego zjazdu, jak się łatwo dorozumieć można, głównie na celu miały uchować jednych od samowoli drugich, oraz dobro duchownych.
Odwiecznym było zwyczajem polskim, że rycerstwo w pochodach, w podróżach, posłańcy królewscy i urzędnicy, po drodze żyli kosztem mieszkańców, podwodami ich, końmi i osobami się posługiwali.
Cierpieli na tem wieśniacy; nie wyjęte też były od tych ciężarów dobra duchownych, a przynajmniej przywilejów ich nie szanowano. Rozciągnięto więc opiekę nad ludem, by jednocześnie zabezpieczyć majętności kościelne.
Pod klątwą na przyszłość nie miało być wolno panującemu zawładnąć dobrami biskupiemi po śmierci posiadacza, nim następca był mianowany.
Uchwały zjazdu w Łęczycy, groźbą klątwy poparte, wskazują kto głównym był ich twórcą i komu służyć miały. Biskupi, pamiętni zawsze ducha Stanisława ze Szczepanowa, występowali jako obrońcy ludu, jako tarcza przeciwko samowoli króla i jego urzędników.
W zamian za tę powolność, zakreślającą granicę władzy panującego, otrzymał Kazimierz imię Sprawiedliwego.
Powolność też, z charakterem swym zgodną, okazał również dla rodziny wygnanego brata Mieszka. Nie widać w nim żądzy panowania, ani pragnienia zwiększenia posiadłości; zdaje się, jakby ciągle nie czuł się bezpiecznym na przywłaszczonym tronie, choć z Rzymu wyjednano mu potwierdzenie praw jego.
Sprawy na Rusi, ułatwiające Kazimierzowi czynne wmieszanie się do nich i otrzymanie pewnego rodzaju zwierzchnictwa nad księztwami przywróconemi prawym dziedzicom, — wywołały wojnę w skutkach szczęśliwą, ale rycerstwu niemiłą, bo pomne jeszcze było, jak drogo okupiło podboje Bolesławów.
Korzystano z oddalenia się Kazimierza, aby Mieszkowi do Krakowa utorować drogę; ale surowy i straszny pan, którego duchowieństwo się obawiało, utrzymać się tam nie zdołał.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/86
Ta strona została uwierzytelniona.
— 80 —