Mieszko, sam walcząc osobiście, stracił w tym boju syna, a ratunek własny winien był temu, że podniosłszy przyłbicę, dał się poznać żołnierzowi, który w nim krew panów swych poszanował. Z drugiej strony i pomocnik Leszka, Roman, poniósł klęskę, a bitwa nie rozstrzygnęła o losach kraju. Mieszko musiał wejść w układy, aby się dostać do Krakowa.
Ofiarował się za opiekuna małoletniemu, obiecując go uczynić następcą po sobie, zlewając swe prawa na niego. Był to podstęp. Krakowianie, uczuwszy ciężką dłoń nad sobą, wprędce się go pozbyli znowu.
Po raz trzeci jeszcze, w skutek nowych umów, owładnął był krajem Mieszko i tu życie zakończył, gdy Leszek z matką, ustąpiwszy do Sandomierza, pozostawał tam niemal zapomniany.
Śmierć Mieszka nie zabezpiecza syna Kazimierza od współzawodników; wchodzi w prawa jego Władysław Laskonogi, dobijają się o swą rzekomo dzielnicę szlązcy książęta. Raz zachwiane i zatarte prawo następstwa, zmienia się w prawo wyboru, przysługujące duchowieństwu i możnym. Biskup i wojewoda rozporządzają Krakowem. Skłaniają się oni do utrzymania Leszka, lecz lękają się przewagi wojewody sandomierskiego Goworka, stojącego u boku królewskiego.
Za warunek kładą oddalenie doradcy. Leszek, a raczej matka jego, do czasu przynajmniej, woli powierzyć rządy Władysławowi Laskonogiemu, synowi Mieszka, niźli na ów warunek przyzwolić.
Tymczasem związki krwi ciągną Leszka ku sprawom Rusi, a świetne zwycięztwo odniesione pod Zawichostem jedna księciu sandomierskiemu bohaterską sławę, która zmusza Laskonogiego do ustąpienia przed nim z Krakowa.
Po tem zwycięztwie, które uczyniło Leszka panem części krajów ruskich (Halicza), książę zamiast je zagarnąć, Węgrom ustępuje. Nie czuje się na siłach do utrzymania się przy posiadaniu Rusi, chociaż urodzony z Rusinki, ożeniony z księżniczką ruską, miał i prawa pewne, i związkami temi drogę do panowania utorowaną.
Zdawało się Leszkowi, ze ustępstwy temi zabezpieczał sobie pokój i niekłopotliwe posiadanie, w istocie zaś łagodnością uzuchwalał nieprzyjaciół, pobudzał do roszczeń nowych.
Na Pomorzu wielkorządca odrywał się zuchwale, dobijając niezawisłości; Szlązacy niepokoili z drugiej strony, przypominając prawa do dzielnicy krakowskiej. Otaczano Leszka spiskami, gdy on zawsze zgody pragnąc, łatwowierny i dobroduszny, dał się wciągnąć w zasadzkę do Gąsawy,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/95
Ta strona została uwierzytelniona.
— 89 —