zaciśnięte mechanicznie, nosiły na sobie wyraz długiego cierpienia i nędzy.... Siostra Hilarja opowiadała właśnie księżnie pani, jak go wczoraj przywieziono, i że prawdopodobnie część choroby pochodziła z głodu. Prezes tymczasem chciwie, pilno, niespokojnie rozpatrywał fizjognomię chorego. Po długim tym przystanku u łóżka towarzystwo całe posunęło się daléj... obeszło resztę sal i pochwaliwszy wzorowy porządek miało opuścić gmach, gdy prezes pożegnawszy księżnę, pod pozorem urzędowego zajęcia, zawrócił się nazad do szpitala.
We drzwiach stał jeszcze doktór.
— Szanowny konsyliarzu, odezwał się do niego, zatrzymałem się, aby cię przeprosić za uczynioną uwagę przy numerze 136. — Musiałem z obowiązku to dopełnić... a teraz uczyń mi tę łaskę i pozwól mi obejrzeć rzeczy, jakie były przy nim, gdyż twarz chorego nie jest mi nieznajomą. Cośbym więcéj o nim wiedzieć pragnął.
— To już do mnie nie należy, odparł kłaniając się grzecznie, lecz zimno doktór — i służyć panu prezesowi nie mogę... Ekonom szpitala będzie mu użyteczniejszym...
To mówiąc wskazał na stojącego na boku z kluczami jegomości. — Ekonom, który miał może powody wysługiwania się nadzorowi, pospieszył na rozkazy prezesa i z nim razem udał się dostojny pan... do izby gdzie pod odpowiednimi numerami złożone były rzeczy chorych, które wchodząc do szpitala z sobą przynieśli.
Pokój ten z pułkami pełnemi rupieci i łachmanów, porządnie ponumerowanych, smutny przedstawiał widok... Prawie wszystkie te zawiniątka wyglądały brudno i nędznie... Numer 136 leżał właśnie na skraju. Prezes ciekawie zbliżył się do tłomoczka, który mu ekonom otworzył. Odzież chorego była uboga, ale widocznie z innego kraju pochodząca. Zużycie jéj nie starło śladów wyrobu zagranicznego. Sprawiona w lepszych może warunkach, musiała być niegdyś porządną. Tłomoczek zawierał podartą bieliznę, troszkę
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/107
Ta strona została uwierzytelniona.