— A! nie — umarł, kochana pani! umarł!
Im daléj przepatrywała papiery doktorowa, tém radość jéj i zdumienie wzrastało.
— Papiery, rzekła, w lepsze ręce dostać się nie mogły — niech ci Bóg płaci, dopełniłaś jakiémś przeczuciem dobrego uczynku.... ale Elżuniu moja — o tém wszystkiém zamilczeć potrzeba.
Rozmówiwszy się jeszcze dłużéj z dawną sługą, doktorowa zawinęła papiery przyniesione w arkusz czysty i natychmiast z domu wybiegła... Z początku wielka radość nie dozwoliła jéj się opamiętać dokąd iść miała, dopiero kilkanaście kroków podszedłszy ulicą... opamiętała się i zwróciła ku mieszkaniu Toli, która dotąd do domu wyjechać nie mogła, bo czuła się słabą i nie przyjmując nikogo, zamknięta pozostała sama z Teresa.
Dla przyjaciółki jednak drzwi się otworzyły — Tolę zastała na szezlągu nie ubraną i mizerną. Rozradowana twarz doktorowéj z razu przykre zrobiła na niéj wrażenie.
— Moja Tolo kochana, instynktowo do ciebie pospieszyłam z dziwną wiadomością, która ci obojętną być nie może...
Cud, wyraźny cud dał mi w ręce dowody urzędowe, że ś. p. prezesowa wyszła była za mąż za Murmińskiego starego, który — jak się zdaje, zmarł tu temi dniami w szpitalu — i że Teodor jest jéj — synem!
Tola zerwała się z kanapki...
— Pani masz te papiery!
— Mam je, mam w ręku... zmieniłyby one położenie tego nieszczęśliwego, i mogły by go ocalić.
Dwie przyjaciółki uściskały się z radości, ale wkrótce smutek okrył twarz Toli.
— Mogłoby go to ocalić — rzekła — gdyby żył...
— Żyje! bądź pewna! profesorowi dał słowo, że sobie życia nie odbierze — ale co tu teraz począć z papierami?
— Przyznam ci się, że ja tak mało jestem praktyczna, że wcale nie wiem co robić. — Czuję tylko
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.