Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

zabawi, a że Kudełka i Tola ciekawi byli dowiedzieć się o rozmowie jéj z dostojnym kuzynem, na drugą godzinę wezwała ich na obiad... Gdy Tola weszła wreszcie po cichu... a za nią profesor, który ją z hotelu prowadził znaleźli jeszcze doktorową siedzącą w tém samém miejscu i prawie nie przytomną. Tola chwyciła ją za rękę. Widziała już że skutek tego widzenia się z prezesem musiał być nieszczęśliwy, lecz ani przypuścić mogła, ażeby taką katastrofą i gwałtem się to skończyło.
— Nie pytaj mnie — podnosząc oczy odezwała się gospodyni — nie pytaj mnie — jeszcze ochłonąć nie mogę. — Stało się, czego ani ja ani nikt w świecie spodziewać się, przewidywać nie mógł, coś gorszego nad wszelkie pojęcie...
Kudełka przestraszony patrzał cisnąc kapelusz do piersi.
Doktorowa wskazała na komin...
— Rzucił papiery w ogień!
Okrzyk zgrozy wyrwał się z ust wszystkich.
— Tak jest, mówiła daléj — nie potrafię wam powtórzyć, com słyszała od niego gróźb i wyrzutów. Skończył na tém, że jeśli ja czyn jego rozgłoszę, nikt mi nie uwierzy, bo on osławi mnie jako warjatkę... a nawet!... jako krewny, któż wie — gotów mnie kazać zamknąć w domu obłąkanych...
Kudełka rzucił się, mimo swych lat osiemdziesięciu z żywością gniewu młodego...
— Pani mnie masz za świadka!
— Na ciebie powiedzą, żeś zdziecinniał, tak jak na Salvianiego mówią że na umyśle osłabł... Musimy się przygotować na porażkę...
— Nigdy w świecie — ze szlachetnym zapałem — podchwyciła Tola, stojąc pąsowa od gniewu przy krześle doktorowéj. — Ja nie wiele mogę, lecz proszę przyjąć pomoc moja...
Pani zawsze broniłaś przedemną prezesa, ja go znałam nadto dobrze, jam wiedziała, że gdzie go namiętności lub interes wiedzie — na wszystko jest go-