Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.

przyjemności, doznała od nich niesmaku i wyniósłszy serce złamane cofnęła się tak z całym zasobem młodości na rodzaj dobrowolnéj pustelni wiejskiéj. Tola wychowana przez dosyć płochą ciocię, która życia innego nad sztuczne, podniecane, gorączkowe i fałszywe nie rozumiała, dobyła się z tego wrzątku o własnych siłach. Dopomogło jéj trochę spotkanie człowieka, który naówczas był jeszcze w całym rozkwicie młodzieńczego ducha i najszlachetniejszych prądów ku ideałom. Teodor Murmiński, ukochane dziecię kobiety zacnéj a prawéj lecz nieco słabéj, pod kierunkiem ojca wyrobił w sobie pierwsze zdrowe świata i życia pojęcia. Stary Murmiński był aż do zbytku idealistą i w utopię wierzył więcéj niż w rzeczywistość. Zdawało mu się, że świat jest już na drodze do odrodzenia i pochwycenia celu wiekowych wysiłków; dziecię toż wykarmił jakby je nie dla teraźniejszości, ale dla przyszłości sposobił. Syn całą duszą młodzieńczą przejął ojca nauki i z niemi wyszedł w świat, który znalazł zupełnie od spodziewanego odmiennym. Musiał więc walkę staczać nieustanną, a z młodzieńczą wiarą i siłą stając do niéj nie rachując się z nawyknieniami i obyczajem wieku, doznał zawodów, wyszedł z niéj ranny, rozbity... zwątpiały. Był to po części także los jego ojca. Prezesowa pokochała go, przywiązała się do niego, oddała mu rękę i nalegania familji zmusiły nieszczęśliwą do ukrywania tego związku. Murmiński dotknięty boleśnie cofnął się by jéj życia nie zatruwać.
Syna miała przy sobie prezesowa... lecz o niego musiała w nieustannéj być trwodze. Starszy (pan prezes) powziął ku niemu jakąś instynktową nienawiść. Pierwszym jéj powodem była zazdrość o serce matki, później oba niemal razem zobaczyli Tolę i oba się w niéj rozkochali. Teodor był żywy, dowcipny, otwarty aż do zbytku — temperamentu poety i artysty. Prezes ponury, sztywny, zimny, szyderski nosił piętno biurokraty nim został urzędnikiem. Piękna, żywa i śmiała Tola nie mogła sympatyzować z potomkiem znakomitéj rodziny, któremu się zdawało, że go dla imienia i majątku wszyscy miłować i szanować musieli — wo-