Mnóstwo różnego rodzaju pretendentów zgłaszało się do jéj ręki — z rozmaitemi kwalifikacjami — ludzie praktyczni sądzac że ich potrafi ocenić, młode chłopcy myśląc że urokiem młodości za serce ją wezmą, diletanci, literaci wiedząc że lubi książki... lecz nikomu się tu jakoś nie powiodło. Mamy, ciocie, ojcowie, przywozili jéj synów, siostrzeńców, kuzynków. Tola przyjmowała ich bardzo grzecznie, bardzo obojętnie — ale po dwóch lub trzech odwiedzinach, nie mieli ochoty powracać.
Ten chłód pięknéj panny, ta miłość niezależności wydawały się czemś tak potworném, iż na wytłumaczenie ich potworzono najrozmaitsze legendy i baśnie... Najpowszechniéj jednak utrzymywano, że musiała się kochać nieszczęśliwie i zakląć, że nie pójdzie za mąż. Znaczne dobra, i wyraźne tu zamiłowanie odosobnienia od ludzi, naprowadziły nawet na myśl, że mogła by ufundować klasztor i zostać zakonnicą — próbowano i to jéj poddać, obiecując ułatwić — ale Tola wręcz odpowiedziała, że powołania do klasztoru nie czuje. — Zbyt się ludzie zajmowali nią — co ja w końcu gniewać przestało i półuśmiech tylko wywoływało na usta... Żyła wedle raz zakreślonego planu, ani się szczęściem chwaląc, ani użalając nad swym losem. — Goście zastawali ją, zawsze w jednym humorze, spokojną i zadowolnioną.
Bardzo często od niejakiego czasu przebywała tu doktorowa, któréj miasto obrzydło... Razem z nią odbywały wycieczki po okolicy, czytały, porządkowały w ogrodzie, a nowy wykwitujący przysłany z Erfurtu krzaczek jaki lub cebulka... doskonale je ubawiał.
Od przeszło dwóch lat miała panna Tola sąsiada nowego. Był nim Niemiec, który dobra wystawione na licytacją zakupił. Był to stary pański majątek, należący niegdyś do rodziny nagle w końcu XVIII. zbogaconéj i równie nagle w XIX. upadłéj. Nazwisko dawnych dziedziców stare i piękne dało im możność zbliżyć się do dworu Augusta III. późniéj czynnymi być już w czasie zawikłań od 1775 do 1795 roku.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/166
Ta strona została uwierzytelniona.