nudno i trudno — chciałem pójść — precz.... No! i to mi się nie udało.
Zamyślił się i zapytał: Racz mi pan powiedzieć, kogo mam honor zwać moim zbawcą?
— Nazywam się Chryzostom Kudełka.
W oczach nieznajomego błysło jakby jakieś dawne przypomnienie, uderzył się po czole, uśmiechnął.
— A! to widzę pan jakiś nieśmiertelny — przerwał, wpatrując się w niego.
— Nie, ale mam lat ośmdziesiąt — to prawda — śmiejąc się i w uśmiechu pokazując białe, zdrowe zęby, — rzekł Kudełka.
— I herboryzujesz con amore?
— A dla czegóżbym nie miał się bawić i uczyć, póki żyję — począł żywo profesor. No, a waćpan mnie znasz? czyś słyszał....
— Ach! ach! rzekł nieznajomy — chodziliśmy razem na exkursje, alem naówczas miał lat piętnaście.
Spuścił oczy i zamyślił się.
— Więc z tego kraju? przerwał Kudełka.
— Tak — niby.... ale dziś jestem tu — przybłędą, przybłędą — obcym.
Ruszył ramionami. — Trudno, byś mnie profesor sobie przypomniał; byłem nygus wielki — zielnika nie zbierałem, a na egzaminie, jak dziś pamiętam, palnąłem raz zamiast umbilliferae, umbiliciferae.
Profesor zerwał się z krzesła i w szerokie swe białe dłonie plasnął, aż służącą nastraszył.
— Teodorek Murmiński.
— A cóż bo za szalona pamięć! bledniejąc jeszcze bardziéj i cofając się — krzyknął uradowany.
— Nie masz się co zapierać — żywo kończył profesor — po tych czarnych oczach bym cię poznał, ale tak... Murmiński.... Patrzajcież.... Co się z tobą działo?
— Mówiłem — posępnie odezwał się zagadnięty — powiedziałem już wszystko — i zamilkł.
— A no czekajże! czekaj — począł profesor trąc czoło — zaraz wszystko przypomnę. Miałeś tu fami-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.