Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

Teodor z poszanowaniem rozciął papier nie naruszając pieczęci. —
Zawierał on na osobnym papierze kilkanaście słów pożegnania i błogoosławieństwa podyktowanych księdzu Zaklice... podpisanych ręką umierającéj i poświadczonych przez prałata i plenipotenta.. Ten ostatni żył jeszcze. —
W paczku była wierzytelna kopia metryki ślubu i chrztu Teodora, taka sama jaką drugą spalił prezes wydarłszy doktorowéj, naostatku gotowemi papierami rządowemi 50,000 talarów, które prezesowa z własnego majątku wydzielała synowi, prosząc go, aby o nic więcéj u rodziny się nie upominał. Prośba ta była rozkazem...
Teodor odczytawszy papiery złożył je na stoliku i głęboko się zatopił w myślach, jakby się modlił do ducha matki, która w ostatniéj życia godzinie o nim nie zapomniała.
— Jeżeli która z pań, łaskawą jest dla mnie, rzekł — proszę niech mi odbierze te pieniądze i przechowa... nie będę wiedział co zrobić z niemi.
Tola wyciągnęła rękę po nie. Teodor się skłonił dziękując.
— Jutro odezwał się, muszę jechać, abym poczciwemu podziękował Kudełce... i — urzędownie upomniał się o prawo swoje...
— Gdybyś się staréj babie towarzyszyć nie wzdrygał — śmiejąc się wtrąciła doktorowa, jabym waćpana zabrała, bo i ja pojadę jutro, a kto wie — jeśli przyjdzie do wojny z prezesem, możebym się mu i na co przydała...
Tola milcząca pomogła pani Teresie do rozdania herbaty; kiedy niekiedy oczy jéj spotykały się z Teodora wzrokiem i oboje nie unikali siebie, jak przy ostatniém owém spotkaniu.
— Zmieniłeś się pan na lepsze — poczęła doktorowa, z otwartością sobie właściwą — bardzo mi się tak podobasz. —
— Ostygłem trochę — odżywiła mnie praca, odezwał się na to Teodor — stworzyłem sobie sztucznie