Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

ka, który najpodstępniéjszym sposobem starał się wkraść w jéj serce, zaufanie, — potrafił się podobać. Ciężko mówić synowi o nieżyjącéj matce. Już na ówczas familia dostrzegała w niéj oznaków osłabienia umysłowego, skutków ciężkich newralgji, jakie znosiła. Jeśli dała się najniecniéjszemi środkami skłonić do ślubu z guwernerem, do którego ją ten niegodziwiec zmusił, można to przypisać nieszczęśliwemu stanowi jéj umysłu.
Nie wierzę ja w ten ślub, ale mówią, że ślub odbył się za granicą, w tym kraju, gdzie wszystko jest możliwém — we Włoszech. — Przyszedł na świat syn... Po powrocie méj matki do kraju rodzina jéj i nasza, zasłyszawszy o tém, przerażona — wszelkiemi możliwemi środkami starała się ja skłonić do wyrzeczenia się i zaparcia ślubów uwłaczających sławie naszego imienia i domu. Uległszy przecie tym prośbom... matka moja nie ogłosiła małżeństwa, dziecko się wychowywało jako sierota przybrana...
Tym czasem nieprzyjaciele nasi, intryganci, ludzie chciwi naszego majątku i upodlenia dobywają jakieś dowody tego ślubu... testamenta, metryki... Ja się muszę bronić, ja będę bronił do ostatka sławy domu.
To są fałszerstwa... Zresztą wiadomy wszystkim stan umysłu matki mojéj.
— Czy był on przez doktorów poświadczonym urzędownie? spytał dr. Obst.
— Miarkujesz pan, że tegośmy téż unikali kryjąc nieszczęście nasze, rzekł prezes.
— A jakże dziś się do tego odwołać możecie?
Prezes westchnął.
— Dowody — świadectwa lekarzy — wyjąknął — dały by się znaleść — tak sadzę.
Spojrzeli sobie w oczy.
— Zapewne — byłoby dobrze, gdyby się znalazły...
— Na ten czas sądzę — dodał prezes, że i ślub byłby uznany nieważnym, — i —
— Za pozwoleniem — przerwał dr. Obst — nie wiem prawdziwie, jak prawo kanoniczne rzymskie w takich razach rozstrzyga... ale że kościół katolicki kapłanowi, który ślub dawał, więcéj wierzy niż nawet