mentarze, zbiory. — Nic płochego nie bawiło oka, fotele nawet miały uroczystą fizjognomię sędziowskich krzeseł, a kanapa mogła by była zająć miejsce w biurze kanclerza w gmachu parlamentu w Londynie. Wyraźnie starano się poważnego męża oprawić w równie majestatyczne sprzęty. Zegar ze stojącą na nim Palladą, barometr bez ozdób, termometr skromny ale przyzwoity... należały do przyozdobienia pokoju pracy. Dwa obrazy w złoconych ramach wystawiały dwa komunały pejzażowe wielkiego stylu z drzewami wachlarzowatemi i świątyniami o portykach i kolumnadach wspaniałych.
Wśród tych sprzętów, potrącając niekiedy o nie przechadzał się nad wieczorem dostojny pan, uspokojony, poważny, ale jak morze po długiéj burzy przychodzące do spoczynku, na którém znać jeszcze, że niem fale niedawno miotały.
W domu była cisza zupełna, gdyż od pokojów pani i dzieci oddzielały gabinet — salon pusty i pokój mniejszy do apartamentów pani należący. — Goście przychodzący do samego prezesa, wchodzili wprost drzwiami z sieni do gabinetu prowadzącemi. — Właśnie w czasie przechadzki, o któréj wspomnieliśmy, drzwi te otworzył służący meldując hrabiego Maurycego, który téż za nim wsunął się do pokoju. Gospodarz i gość podali sobie ręce.
Hr. Maurycy był nie młodym już człowiekiem, ale wyglądał jeszcze świeżo, zdrowo i wcale wiekiem nie złamany. Włos tylko przerzedzony i posiwiały starszym go czynił. Słusznego wzrostu, szerokich ramion, piersi wypukłych, hr. Maurycy przedstawiał jeden z typów arystokratycznych najpiękniejszych. Twarz miał burbońską, czoło wyniosłe, oczy oprawne przepysznie, nos orli, usta małe, a cały charakter postaci wydawał potomka wielkiéj rodziny. Chociaż poważny jak prezes, swobodniejszym był w ruchach i weselszego wyrazu.
Prezes podsunął mu fotel i sam zasiadł naprzeciw niego.
— Widziałem się z nią — szepnął hr. Maurycy,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/195
Ta strona została uwierzytelniona.