był tak nieznośny, iż Kudełka całéj siły ducha potrzebował, by dotrwać na stanowisku.
W dodatku do tych nieszczęśliwości profesor nie przybył tu dla zabawki, miał pewny cel i zamiary — chciał sam na sam pomówić kilka słów z prezesem a tu skład towarzystwa najmniejszéj mu nie dawał nadziei, ażeby śród tak dostojnych gości on ubożuchny nauczyciel, mógł do gospodarza przystąpić.
Lecz profesor Kudełka był człowiekiem mężnym, westchnął, zrezygnował się i pozostał, mało się tylko usunąwszy od środka salonu.
Są przecież litościwe serca na świecie, nawet w takich prawidłowo urządzonych domach, w których się im popisywać z tém uczuciem nie dozwala decorum.
W rzędzie pań, za kołem otaczających prezesową, siedziała osoba nie młoda, w czarnéj sukni także nie bardzo świeżéj, skromnie ubrana i bez pretensji. Dosyć otyła, nie piękna wcale, jejmość ta, jakby z obowiązku tu przybyła, siedziała głęboko w fotel wsunięta, ze złożonemi na piersiach rękami, wachlując się od niechcenia... Wzrok jéj błądził po salonie i uszy nie zdawały się śledzić francuzkiéj rozmowy z dygnitarzem.
Spostrzegła ona zakłopotanie Kudełki, uśmiechnęła się łagodnie, wstała powoli i wprost przyszła do niego. Profesor poznał w niej doktorową X. z domu — (wierzcie czy nie wierzcie, jak się wam podoba) hrabiankę W. — To jéj świętéj pamięci hrabstwo dawało wstęp do salonu prezesowéj, któréj była blizką krewną. Zacna doktorowa znała dobrze Kudełkę, litość ją ku niemu przyprowadziła. Profesor zobaczywszy to i zmiarkowawszy, że ku niemu dąży, byłby jéj padł do nóg przez wdzięczność. Doktorowa najzacniejszą w świecie była istotą a razem najprostszą, najserdeczniejszą, i — co jéj w oczach prezesowéj szkodziło bardzo — śmiałą wyznawczynią swych przekonań... czasem excentrycznych i w niebywałe formy ubranych.
Obawiano się doktorowéj w towarzystwie, bo choć
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/28
Ta strona została uwierzytelniona.