Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.

wielki, jak mówiono, dziwak i skąpiec, stary kawaler, żyjący w okolicy Krakowa.
Stare panny i starzy kawalerowie są godnemi politowania ofiarami, nad któremi znęca się język złośliwy i pióro niemiłosierne; społeczeństwo nie może im tego darować, że jak puste kłosy stoją nad niwą, wyzwoliwszy się z obowiązków i jakby odrębne pasożytne stanowiąc bractwo. Jednakże, wśród tego światowego zakonu, wyśmiewanego powszechnie, ile się kryje zapomnianych boleści, cudzych win, za które cierpią milczące ofiary, i żywotów skromnych, pożytecznych a nieszczęśliwych.... Nielitościwsza nad wszystkich statystyka wykazuje zresztą, iż tych zamarłych ziarn zawsze pewna ilość w danych warunkach znajdować się musi. — Winilibyśmy im raczej wielkie współczucie niż szyderskie potępienie. Szczególniéj na wyrozumiałość, o którą się dla nich dopraszamy, zasługiwał czcigodny profesor Kudełka, któregośmy widzieli na rannéj ekskursyi tak osobliwszą sobie wynajdującego roślinę....
Przeszło ośmdziesiątletni a rzeźwy i żywy profesor oprócz małéj pensyjki, którą pobierał, nie chcąc się uwolnić od obowiązków, boby mu niezajęte życie zaciężyło — nie miał wcale nic. Żył wszakże ubogo i skromnie, nałogów żadnych nie miał, dla siebie mało bardzo potrzebował — a mimo to na groszu mu zawsze zbywało. Przyczyną tego była i wielka jego dla ubogich uczynność i nieszczęśliwa namiętność jedna, niewinna ale zgubna. Jak wielu nieopatrznych ludzi, którzy sądzą, że nic złego nie czynią, kupując sobie kilka ładnych i miłych książek — profesor zaczął od niezbędnych swemu powołaniu klasycznych dzieł; przypadek nastręczył mu nabycie paru rzadkości bibliograficznych — potém uzbierana garstka domagała się jakiegoś systematycznego dopełnienia, potém książkę mu ktoś jednę darował, druga sama przyszła. Złożyła się z tego biblioteczka, a co gorzéj, urosła z niéj i przy niéj prawdziwa namiętność. Nauki przyrodzone przywiodły za sobą kosztowne monografie, dzieła z rycinami; zachciało się zbierać zielniki... ani się opatrzył