Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy się z moim jegomością poróżnili? zapytał zamyślony profesor.
— A któż to wiedzieć może! rozśmiała się doktorowa... ani jak się z sobą rozstali... ani co w ich sercach żyje a co umarło... nikt nie dojdzie. Tola jest jeszcze bardzo ładną choć dojrzałą, a raczéj chce starą udawać....
Czcigodny Kudełka mocno się zadumał. — Chciał się wieszać, snać znikąd żadnéj nie ma nadziei....
— Tyle lat, mój profesorze — westchnęła doktorowa — mieli czas oboje wystygnąć.... Prezes ma śliczną żonę i kocha ją, o ile taki stateczny człowiek kochać może... a mimo to ludzie powiadają, że gdy się w towarzystwie przypadkiem spotka z tą pierwszą miłością swoją, mieni mu się twarz... oczy w nią wlepia... słupieje i żona się na niego gniewa....
Skończywszy doktorowa zadzwoniła o kawę.
— Nakładłam ci w uszy, mój poczciwy Kudełko, rzekła — więcéj niż było potrzeba. Są to stare dzieje.... Lepiéj by się pono naradzić co z nim robić?
— Tém bardziéj dodał profesor, że ja — że mnie — to jest nie powiadam, ażeby mi miał być ciężarem, ale jestem częstokroć w takiém położeniu....
Wygadał się zafrasowany i sam téj szczerości przestraszywszy, zamilkł....
— Rozumiem, że ci nieprzygotowanemu trudno być może taki ciężar dźwigać.... Lecz, czy był Tadzio synem, czy wychowańcem prezesowéj, być nie może, iżby ona kochając go tak, zapomnieć o nim mogła.... Wedle wszelkiego podobieństwa ks. Jeremi musi coś wiedzieć o tém... czy nie należałoby go zapytać!
— A tak jest! tak! podchwycił uszczęśliwiony Kudełka. O! stokroć pani dobrodziejce za tę myśl szczęśliwą wdzięczén jestem.... Jutro pójdę do niego... zdaleka... zagadnę... ostrożnie....
— Tymczasem zaś, gdybyś był w jakim kłopocie — przerwała doktorowa — nie bądźże dzieckiem, masz pożyczać u żydów, weź u mnie....
Osiemdziesiątletni starzec pokraśniał na te słowa