binacjach dosyć czczéj rozmowy zbliżyła się do ucha prezesowéj.
— Czyś pani co nie słyszała o tym nieszczęśliwym? spytała....
Zadane pytanie dało do myślenia doktorowéj, zaczęła się bawić chustką nie pewna co odpowie. Wszystkiego zwierzyć jéj nie mogła... skłamać zupełnie nie chciała....
— Słyszałam coś — ale się dobrze z tego wytłumaczyć nie umiém.... Mówiono mi, że był nieszczęśliwy, że się błąkał... że go familia prezesowéj odepchnęła zupełnie.... Ale to są pogłoski....
— Tułał się za granicą? podchwyciła Tola.
— Tak mówią....
— Obejścia się tego z wychowańcem matki — nigdy temu surowéj cnoty prezesowi przebaczyć nie potrafię — dodała Tola.... Wszak to był taki prawie jak brat jego, towarzysz... wychowaniec domu....
Są cnoty, które samą cnotę w obrzydliwość podają....
To mówiąc zerwała się żywo z siedzenia Tola i zaczęła żegnać — nie czekając na odpowiedź gospodyni. Skinęła na towarzyszkę, wyszły....
Dla doktorowéj jawném było, że jakieś uczucie, choćby tylko litości dla nieszczęśliwego pozostało w sercu Toli....
Nazajutrz powróciła z miasta — gdy posłyszała chód za sobą i profesor Kudełka blady jak ściana, poruszony, co mu się bardzo rzadko trafiało — przybiegł do niéj, witając jakoś dziwnie, bo nieprzytomnie.
— Pani dobrodziejka słyszy dzwony? zapytał zdyszany cały....
— Tak — musiał ktoś umrzeć....
— Ks. prałat Jeremi! tak! proszę pani, dziś, dziś w nocy!
Profesor załamał ręce....
— Przychodzę do kanonji — pytać gdzie mieszka, znajduje kupę ludzi na dole... słyszę, że mówią o umarłym.... Kto taki? A to ten nieszczęsny prałat.... Żeby dwadzieścia cztéry godziny....
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.