błysk oczu co widzą tylko to, co widzieć im wolno. — Siedmią pieczęciami był obsigilowany radzca tajny... W towarzystwie najmilszy w świecie człowiek, dosyć uczony, dowcipny, ożywiony — w biórze sfinx czy machina — ale znakomicie wykonywająca to, na co ją nakręcono.
Gdy profesor z Brandtem pod pachą w pargamin oprawnym wszedł do salonu, zastał tajnego radzcę trzymającego na kolanach najmłodszą córeczkę i przypatrującego się jéj z czułością starego ojca dla najmilszego dziecięcia.
Zobaczywszy Kudełkę radzca ucałował i puścił dziewczynkę a sam, nie witając się prawie, wychwycił mu z pod pachy książkę. Pobiegł z nią do okna wpatrując się przez szkiełko.
— To nie twój egzemplarz — zawołał — pamiętam, na waszym jest pieczęć klasztoru w Hildesheim — więc do sprzedania?
— Nie, panie radzco, pozwolisz abym ci go złożył w ofierze....
— A! nie! nie! to być nie może....
— Być musi — odparł Kudełka — a nie, to go spalę.
Poczęli się tedy targować.
— Ale niech pan nie myśli — dodał profesor — ażebym ja dawał mu go darmo — żądam nawzajem przysługi.
— Odemnie!
— Tak jest... musimy o tém pomówić sam na sam... pół godziny czasu.
Radzca spojrzał na zegarek. — Daję ci trzy kwadranse — chodź do mojego gabinetu.
Niosąc z sobą książkę radzca wszedł do sąsiedniego pokoju, w którego ślicznych szafach palisandrowych miał doborową biblioteczkę białych kruków. — Posadził profesora na fotelu.
— Naprzód pozwól panie radzco, rzekł Kudełka ażebym sobie zastrzegł, iż mam do czynienia z prywatną osobą... nie z urzędnikiem.... Jeśli pan jako osoba prywatna uznasz, że sprawa moja może być po-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.