jego pułku i o kapralu, zwanym Motylem, który w jego oczach i z nim na spółkę cudów dokazywał.
Opowiadanie przeplatane francuzczyzną, major przy fajce i lampeczce wina przedłużał czasem do tak późnéj godziny, że go spać trudno było położyć, gdy się raz w nie puścił. — Na wsi gospodarzył po żołniersku, na komendę, i szła mu gospodarka doskonale — ale stał się niesłychanym sknerą i choć na prawdę nie wiedział dla kogo i po co tak zapalczywie zbierał, miał sławę nielitościwego dusigrosza....
Z księdzem prałatem widywali się ledwie raz w parę lat. Zaklika zapraszany, zawsze się wymawiał kosztami podróży i opuszczeniem gospodarstwa. Nareszcie zatęskniwszy za panem bratem starszym, bo go kochał, trzecią klasą, z jedną starą torbą włóczkami szytą, na któréj wyblakły stał napis Souvenir — zjawił się na kanonji. — Tu kilka dni nagadawszy się o starych dziejach, — powracał znowu do swego dworku i zagonów.
Gdy list od ks. Strużki odebrał major z wiadomością o śmierci brata, rozpłakał się jak bóbr... Chciał spieszyć na pogrzeb, rozrachował jednak, że to było niepodobieństwem, odpisał, że jak tylko się urządzi (miał jeszcze len dosiać) natychmiast przybędzie.... Jakoż w tydzień po pogrzebie zjawił się major z torbą i kopciuchem aksamitnym u guzika, mając nadzieję, że tu gdziekolwiek bezpłatne znajdzie pomieszczenie. Pokój pierwszy prałata, nieopieczętowany służył mu za nocleg, przegawędzili krótką noc wiosenną z Pawłem. Major opłakawszy brata, chciał się co prędzej pozbyć formalności tego spadku, po którym nie wiele się spodziewał.
Niech mu tam Bóg nie pamięta — rzekł do Pawła, najpoczciwszy człowiek był, ale utracjusz. Grosz się u niego nigdy nie potrzymał... pierwszemu lepszemu ubogiemu oddał... Nie wielkie to tam rzeczy muszą być...
Nazajutrz rano major jeszcze przed małém zwierciadełkiem siwe wąsy czernił, gdy Paweł przybiegł oznajmując mu odwiedziny prezesa...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.