Jakim sposobem o przyjeździe się dowiedział, było tajemnicą, — lecz o dziewiątéj godzinie już się stawił. Major narzucił na siebie czamarkę, i z wielkiemi oznakami uszanowania przyjął dostojnego gościa.
— Darujesz mi pan major dobrodziéj — odezwał się prezes — że choć nieznajomy jestem mu natrętny. Dowiedziawszy się wypadkiem o jego przybyciu, nie mogłem na sobie przemódz, abym nie wylał na jego łono... żalu nad stratą, którą ponieśliśmy... Ś. p. prałat był dla nas więcéj niż przyjacielem...
Przez kwadrans potém wzajemna wymiana grzeczności i nekrolog zmarłego zajmował obu panów... Major nie bardzo się prezesowi przypatrywał, bo go on nie wiele obchodził, prezes natomiast oczyma badał, wyrazy podsłuchiwał, starał się pilno poznać człowieka i jego słabości. Przyszło nareszcie do rzeczy — prezes troską zakłopotany oświadczył, że go tu téż mały interesik sprowadza.. że pewne tyczące się rodziny papiery prawdopodobnie musiały się znajdować między pozostałościami po prałacie.
Major nie widział w tém nic zdrożnego ani niebezpiecznego, by natychmiast przyrzec, iż one na żądanie wydane zostaną. Otrzymawszy tę obietnicę, prezes oświadczył się, iż urzędowne zdjęcie pieczęci może przyspieszyć i ułatwić i że radby sam aby się to jak najprędzej odbyło.
Tu dopiéro major — mimo wielkiego poszanowania dla p. prezesa, widząc się tak przynaglanym, trochę się zastanowił, trochę mu to się jakoś wydało podejrzaném i zbył ogólnikami... zaręczając że po przejrzeniu papierów, te które się okażą należnemi rodzinie prezesa... wróci jéj najchętniéj.
Przybyły znać się czego innego spodziewał, nie śmiał już jednak nalegać, obrachował, że będzie wiedzieć o godzinie odpieczętowania i z nienacka się przystawi. W sądzie miał ludzi sobie oddanych... W téj więc nadziei tymczasowo majora pożegnał.
Właśnie go przeprowadzał Zaklika do wschodów, gdy nadbiegł żywo ks. Strużka. Z tego co mu zwierzył prałat łatwo się mógł domyśleć o jaki chodziło
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.