depozyt... Niespckój prezesa umocnił go w domniemaniu. — Ledwie się za nim drzwi zamknęły, gdy on z kolei pana majora pociągnął z sobą...
Na komódce w pierwszym pokoju stał stary krucyfix... Strużka zamknąwszy drzwi, poszedł milczący do niego i ujął go w ręce.
— Panie majorze — odezwał się — byłem przyjacielem zmarłego, jestem kapłanem, możesz zawierzyć słowu mojemu i uroczystéj na tym krzyżu przysiędze, iż to co ci opowiem, prawdą jest szczerą...
— Ale na Boga żywego, sacré nom... odezwał się major, ja asindziejowi wierzę i bez tego wszystkiego — o co chodzi?
— Zapytaj kochany majorze, Pawła jeszcze dla lepszego dowodu... W wigilją śmierci nieboszczyk kazał mnie pilno przywołać do siebie. Znalazłem go oto w tym fotelu... ożywionym nad zwyczaj i podrażnionym... kazał mi drzwi zamknąć i zwierzał mi, iż pewna osoba, kobieta... nazwiska nie wymienił, ale się go z innych okoliczności domyślić łatwo — powierzyła mu papiery i pieniądze w depozyt dla oddania osobie, której on wynaleść nie mógł. Zaklinał mnie, abym przejął od niego te papiery; znając siebie nie podjąłem się — zbyt jestem roztargniony. Miałem mu nazajutrz wynaleźć człowieka... Ale w nocy prałat umarł...
Major słuchał z wielką uwagą...
— Mój mości dobrodzieju, jak tylko się co znajdzie co do mnie nie należy... to sobie zabieraj... ja nie przeczę...
— Tak, lecz czy o toż samo nie prosił cię prezes?
Major wąsa pokręcił.
— Albo to jest w jakim związku?
Ks. Strużka począł mu coś szeptać na ucho.
Jeśli się nie mylę, a sprawdzić to będzie łatwo, idzie tu o los sieroty... o dowody urodzenia... prezes możeby je życzył zniszczyć, bo się z tém odzywa, że matka mogła nie być przytomną....
— Komplikacja jak pana Boga kocham! krzy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/85
Ta strona została uwierzytelniona.